poniedziałek, 31 października 2011

"Usłysz mnie"


Stoję na rozdrożu dróg.
Widzę na niebie ptaków sznur,
mknie przez ten szary świat
ale co to mnie obchodzi dziś, powiedz mi.
A ja stoję pośród chmur, wiatr podmywa włosy me,
czekam aż usłysz wołanie me,
aż dotkniesz, aż dotkniesz snów.

Ref.                Usłysz bicie mego serca
                       usłysz krzyk mej duszy.
                       Zobacz jak mi źle,
                       gdy Ciebie obok brak.
                        Usłysz krzyk mej duszy
                        usłysz bicie mego serca dziś.
                         Zobacz jak mi źle,
                         gdy nie ma blisko Cię.

Nie wiem, co zrobić mam dziś,
bo gdy mówię Ty
nie chcesz słuchać mnie.
Widzisz tylko jakieś gesty,
słyszysz tylko szum.
A ja cały świat bym dała 
wreszcie usłyszał mnie.

Ref                   Usłysz bicie mego serca  …
                              
Stoję na tym rozdrożu i nie wiem
w którą stronę udać się.
Wołam bez ustanku jednak
Ty poszedłeś prosto przed siebie,
a ja boje się skręcić.

Ref.                 Usłysz  bicie mego serca …

piątek, 21 października 2011

"Fatalne zauroczenie"


Piszę do Ciebie ten list, aby opowiedzieć Ci co u mnie słychać. Gdy ostatni raz mnie widziałaś byłam blondynką. Pamiętasz? Teraz mam rude włosy. Musiałam zmienić ich kolor, gdyż tamten nie pasował do mojego stylu życia. Przeprowadziłam się do Niemiec. Pracuje jako pielęgniarka w prywatnej klinice. Pewnie pamiętasz, że już od dziecka chciałam zostać pielęgniarka. Już w wieku 5 lat opiekowałam się chorymi pluszakami. To były czasy. Wszystko zaczęło się gdy odeszłaś. Świat mi się zawalił. Byłam na drugim roku studiów. Pewnie tego nie pamiętasz. Dowiedziałam się, że masz raka piersi. Po Twojej śmierci ojciec rzucił pracę i zajął się domem. Całymi dniami przesiadywał w ogrodzie i godzinami wpatrywał się w niebo. Gdy chciałam z nim porozmawiać tak po prostu, spoglądał na mnie z pretensją w oczach i nie mówił ani słowa.

***

Pracowałam w prywatnej klinice kilka przecznic od centrum Berlina. Pewnego dnia wróciłam do domu z pracy i zobaczyłam, że przy drzwiach stoi duża walizka. Okazało się potem, że w tej walizce znajdowały się wszystkie moje ubrania. Gdy popatrzyłam na ojca on rzekł z pretensją  w głosie:
- Gdybyś pomogła matka by żyła. - zrozumiałam wtedy, że ojciec obwinia mnie o Twoją śmierć. Pamiętam, że nie wytrzymałam kolejnej obelgi i uderzyłam go w twarz. Ze łzami w oczach powiedziałam:
- Jeśli uważasz, że zależało mi na śmierci mamy to rzeczywiście nie mam tu, czego szukać! Robiłam wszystko, aby pomóc mamie! Nie jestem lekarzem, tylko pielęgniarką i nie mogłam zrobić nic więcej! Jeśli nie możesz tego zrozumieć, po tak długim czasie to możemy się pożegnać!
Wzięłam walizkę i z trzaskiem drzwi wyszłam z domu. Poszłam do parku, bo nie miałam się gdzie podziać. W portfelu miałam zaledwie 20 marek gdyż wypłatę miałam dostać za dwa tygodnie. Usiadłam na ławce i ukryłam twarz w dłoniach. Minęło parę godzin, a ja ciągle siedziałam w parku. Ściemniło się i zaczął padać deszcz. Zastanawiałam się gdzie mogę się udać. Pomyślałam wtedy o mojej koleżance Karolinie. Podeszłam do budki telefonicznej i ze strachem wykręciłam jej numer. Nagle w słuchawce usłyszałam delikatny, trochę zachrypnięty głos Karoliny.
- Halo?
Cześć Karolina. Tu Ania.
- Cześć Aniu.
- Przepraszam, że dzwonię do Ciebie o tej porze, ale nie mam się, gdzie podziać. Czy mogłabym przenocować u Ciebie jedną noc?
- Tak oczywiście, akurat Hubert – jej mąż – wyjechał w interesach i zostałam sama z dzieckiem. Przyjdź. Zapraszam. - pół godziny później stałam mokra przed drzwiami jej mieszkania. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi mały chłopczyk i z uśmiechem na ustach zawołał:
- Mamo, mamo jakaś Pani do Ciebie!
Nagle w przedpokoju pokazała się odziana w szlafrok drobna kobieta. Pogłaskała synka po głowie i powiedziała z uśmiechem:
- Wejdź kochana. Kacper dzisiaj będzie u nas nocować ciocia Ania.
Weszłam, ona wzięła ode mnie walizkę i zaprowadziła mnie do pokoju Kacpra.
- Kacper dzisiaj będziesz spał z mamą, a ciocia Ania w Twoim łóżku. Dobrze? – powiedziała Karolina całując synka w czoło. Zdjęłam z siebie mokry płaszcz i poszłam za nią do kuchni. Niebyła ona zbyt duża, ale wyjątkowo ciepła i przytulna. Zrobiła herbatę i siadając do stołu zapytała:
- Co się stało? Coś z Twoim tatą? -  wtedy pochyliłam się nad kubkiem herbaty i nie mówiąc nic wsypałam tam łyżeczkę cukru. Nastała krepująca cisza. Nagle do kuchni wleciał Kacper. Przytulił się do mamy i powiedział:
- Mamo, mamo, tata dzwoni. Szybko!
Karolina wstała spokojnie z taboretu i podreptała do telefonu. Powiedziała mężowi, że dzisiaj u nich nocuje. Zapytała się, kiedy przyjedzie. Skończyła rozmowę i powiedziała do syna:
- Synku, mama musi jeszcze porozmawiać z ciocią. Jest już późno, a Ty musisz iść spać.
Położyła synka spać i szybko wróciła do kuchni. Wtedy wybuchłam. Powiedziałam jej wszystko, jak potraktował mnie ojciec, jak się czułam, wszystko, dosłownie wszystko. Słowa wylewały się ze mnie jak woda z kranu. Nic nie mogło mnie powstrzymać. Chciałam wyrzucić wszystkie myśli z głowy, jednak nie było to proste. Ona wzięła łyk zimnej już herbaty i powiedziała:
- Nie płacz Aniu. Wszystko się ułoży.
Zrobiło się naprawdę późno. Położyłam się w łóżku Kacpra, ale nie mogłam zmrużyć oka. Cały czas miałam przed oczami minę ojca, a w uszach ciągle dźwięczały mi jego słowa. Było mi źle. Nazajutrz wcześnie rano tak około 6 obudziły mnie hałasy dobiegające z ulicy. Karolina wstawała z reguły o 8 jednak obie szłyśmy wtedy na drugą zmianę. Karolina nie mogła zostawić Kacpra samego. Hubert wracał dopiero po południu. Wstałam, umyłam się i ubrana w niebieski szlafrok poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie mocnej kawy i usiadłam przy oknie. Na zewnątrz było jeszcze mglisto i zapowiadało się na ulewę. Nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Poderwałam się jak spłoszona sarna i wyjrzałam z kuchni. Zobaczyłam Huberta. Hubert był wysokim, postawnym mężczyzną o ciemnej karnacji. Jego zmarznięte policzki wyglądały tak seksownie . Nagle poczułam coś, czego nie planowałam. Poczułam jak przenika mnie uczucie pożądania. Zdjął z siebie kurtkę i poprawiając marynarkę poszedł do kuchni. „Sparaliżowana” stałam z kubkiem kawy w ręku. Gdy Hubert wszedł do kuchni, przystanął i spojrzał na mnie. Nasze spojrzenia spotkały się. On uśmiechnął się radośnie, a ja nie wiedziałam jak powstrzymać uczucie, które przeciskało się przez moją głowę. Miałam ochotę odstawić kubek i rzucić mu się na szyję. Włączył czajnik i rzekł przyjacielsko:
- Już na nogach? - myślałam, że zaraz eksploduje. Z zakłopotaniem odrzekłam:
- Tak, nie mogłam spać.
Nagle usłyszałam jak uchylają się drzwi od sypialni. Usłyszałam stukot małych stópek, które szły coraz szybkiej. Nagle w drzwiach kuchni pokazał się Kacper.
- Tata, tata! -  rzekł i rzucił mu się na szyję. Hubert z radością uściskał syna i pocałował go w czoło. Zaraz za nim weszła Karolina. Ucałowała namiętnie męża i przytuliła się do niego. Nagle wyrwana z transu odrzekła:
- Oj przepraszam Aniu. Kacper idź umyj zęby zaraz zrobię śniadanie.
- A może ja zrobię Wam śniadanie? Hmmm …? Nie jestem zbyt dobra w gotowaniu, ale wiem, że robię pyszną jajecznicę. Zaraz wyskoczę do sklepu, bo w waszej lodowce … strajk.
Ubrałam się w pośpiechu. Zakładając palto nasłuchiwałam radosnych śmiechów, które dobiegały z kuchni. W pośpiechu zeszłam na dół. Szłam powoli i rozmyślałam. „Boże, o czym ja myślę? Przecież on jest mężem mojej koleżanki. Musze się od nich jak najprędzej wynieść.” Kiedy wróciłam wszyscy siedzieli w sypialni i głośno rozmawiali. Weszłam ukradkiem do kuchni i wzięłam się do roboty. Po kilku minutach do kuchni przybiegł Kacper i powiedział:
- Ciociu, co tak ładnie pachnie?
Pokiwałam głową i rzekłam do brzdąca:
- Jajecznica. Ale teraz nie rozmawiaj tylko pomóż mi nakryć do stołu. - podałam chłopcu trzy talerze i po trzy pary sztućców. Nagle chłopczyk popatrzył się na stół i na mnie. Po chwili zdziwiony zapytał:
- Ale tu są trzy talerze, a nas jest cztery!
- Ja nie będę jadła. - odrzekłam. Kacper pobiegł po rodziców i razem radośnie weszli do kuchni. Nałożyłam każdemu porcję jajecznicy. Sama stanęłam przy oknie, z kubkiem zimnej kawy i zapaliłam papierosa. Nagle Karolina powiedziała:
- Aniu, mogłabyś zgasić tego papierosa? Siadaj i jedz z nami. Czemu nie jesz?
- Oj przepraszam, nie jestem głodna. - odrzekłam z grymasem gasząc papierosa. Usiadłam na taborecie, popatrzyłam raz na Karolinę, raz na Kacpra i raz na Huberta. Nagle ogarnęła mnie zazdrość. Pogubiłam się. Ojciec wyrzucił mnie z domu, Ciebie nie było i jeszcze podobał mi się mąż mojej przyjaciółki. Co ze mnie za … Nie dokończyłam myśli, gdy Hubert zapytał:
- Co zamierzasz dalej zrobić?- nie wiedziałam, o co mu chodzi. - Karolina powiedziała mi, co się stało.
Popatrzyłam na nich zdziwiona i z lekkim zakłopotaniem odpowiedziałam:
- Słuchajcie … wiem, że to nie zręczna sytuacja. Zaraz zapłacę Wam za nocleg i wyniosę się. Sprawiłam Wam tyle problemu. Muszę poszukać jakiegoś mieszkania. - nagle zauważyłam jak oczy Huberta błysnęły. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się zagadkowo. Nagle wtrącił się Kacper:
- Bardzo pyszna była ta jajecznica - i poszedł do salonu oglądać bajkę. Karolina popatrzyła na mnie uważnie i z lekkim grymasem na ustach powiedziała:
- Aniu, nie robisz nam problemu. Nie chcemy od Ciebie żadnych pieniędzy. Znalazłaś się w potrzebie i udzieliliśmy Ci pomocy, to wszystko. Mam taką propozycję, zostań u nas jeszcze kilka dni, a dzisiaj poszukamy jakiegoś lokum. Słyszałam, że zwolniło się mieszkanie w klinice. Alina Blaszczyk weszła za mąż. Słyszałaś?
- To ta z położnego? Tak, byłam na jej ślubie.
- Byłaś i nic mi nie powiedziałaś?
 - To była skromna uroczystość. Było zaledwie kilkanaście osób.
Nagle złapałam ją za dłoń. Łzy zakręciły się w oczach. Ona wiedziała, że jestem jej za wszystko wdzięczna, ale nie wiedziała, dlaczego tak chce się wyprowadzić. To nawet lepiej, bo gdyby się dowiedziała pewnie by mnie znienawidziła. Poszłyśmy do kliniki. Była godzina 16. Na chwilę zostałam sama w gabinecie, gdy nagle zadzwonił telefon. Gdy odebrałam usłyszałam tylko westchnienia i dźwięk odkładanej słuchawki. I tak kilka dni z rzędu.
         
***

 Tamtego dnia, a był to chyba 25.03.1993 roku, był straszny ruch. Przychodzili, a to na szczepienia, a to z dziećmi, a to na pobranie krwi. Istne piekło. Muszę Ci się pochwalić, mieszkanko Alinki było wolne i zajęłam je ja. Mam nadzieję, że cieszysz sie tak samo jak ja. Mieszkanie nie jest zbyt duże. Ma jeden pokój z małą kuchenką i łazienką. Akurat mi wystarczy. Gdy przyszłam na przewie do mieszkania, odezwał się telefon. Odebrałam i usłyszałam w słuchawce gruby głos. To był Hubert.
- Cześć Anka.
- Cześć. - na dźwięk jego głosu serce zabiło szybciej.
- Co robisz, dzisiaj wieczorem?
- Nic szczególnego, a czemu pytasz?
- Słuchaj musimy dzisiaj wyjść z Karoliną na miasto i …
- Rozumiem, przywieź do mnie Kacpra.
- Ok., dzięki.
Był to dla mnie ciężki dzień i z tego powodu rozbolała mnie głowa. Zeszłam więc do apteki. Stojąc w kolejce poczułam na ramieniu czyjś dotyk. Gdy się odwróciłam zobaczyłam Tatę. Stał smutny. Jego twarz skrywała ból i zakłopotanie. Zapytał się:
- Możemy porozmawiać córeczko?
- Tak, Tato. Chodź na górę. Tam jest cieplej.
Weszliśmy do mieszkania. Zrobiłam gorącej herbaty. Usiedliśmy przy stole i rzekłam:
- Słucham, co chciałeś mi powiedzieć?
- Chciałem Cię przeprosić za to, co powiedziałem i za to, co zrobiłem. Byłem wtedy tak zagubiony, że nie wiedziałem, co robie. Córeczko, wybaczysz mi?
- Tato, powiem to jeden jedyny raz. Wiem, że pokierowały Tobą emocje. Zrozum wreszcie, że ja nie mogłam zrobić nic więcej w związku z mamą. Robiłam to, co mogłam. Chodziłam po lekarzach, załatwiałam badania, ale na raka nie ma jednego leku. Musisz się z tym wreszcie pogodzić. Ja już to zrobiłam. Wiem, że to nie jest łatwe, ale musisz stawić temu czoło. Nie możesz zadręczać siebie, ani nikogo innego, śmiercią mamy. Pomyślisz, że jestem bez serca, ale uważam, że mamie jest teraz o wiele lepiej. Bo nie cierpi, nie musi brać tej wstrętnej chemii.
- Wiem, kochanie … czy wrócisz do domu?
- Nie Tato. Nie wrócę. Jest mi tu dobrze. Mam blisko pracę. Jeśli chcesz to możesz się przenieść do mnie, jakoś się pomieścimy.
- Nie o to mi chodziło córeczko. Muszę wyjechać za granicę … nie wiem na ile. Chciałbym sprzedać dom i wrócić do Polski, ale nie wiem czy zgodzisz się na to.
- Tato, zrób to, co podpowiada ci serce. Jeśli chcesz sprzedać dom to sprzedaj. Może tak będzie lepiej.
           
***

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam, aby otworzyć. W drzwiach ukazał się Kacper i Hubert. Popatrzyłam na jego twarz i znowu to uczucie pożądania przenikało do serca.  Popatrzył na mnie z uśmiechem i nie mówiąc nic pocałował w rękę. Gdyby nie było wtedy ojca i Kacpra wpadłabym w jego ramiona. Całowałabym go bez końca i namawiała, aby został ze mną.  Nagle ocknęłam się z transu i czerwona z zakłopotania powiedziałam:
- Umówmy się, że odbierzesz go jutro o 9. – odrzekłam.
- Dobrze, jeszcze raz dziękuje. - wychodząc puścił oko.
           
***

Kilka godzin później, kiedy tata już poszedł usiadłam z chłopcem na kanapie i razem zaczęliśmy oglądać jakąś bajkę. Zaczęłam się zastanawiać, czemu mnie nikt nie kocha, czemu jestem sama. Miałam kiedyś chłopaka, Karola. Pamiętasz? Świnia. Znalazł sobie inną. Eh ... nie będę go więcej wspominać. Zaczęłam układać sobie myśli, czemu akurat musiałam zakochać się w nim. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie głos Kacpra:
- Ciociu, czemu jesteś smutna?
- Nic się nie stało, Kacperku. Oglądaj bajkę. – chłopiec grzecznie wrócił do oglądania dobranocki. Kiedy spojrzałam na niego oparty o moją rękę spał smacznie. Poczułam, że kocham tego malucha jak własne dziecko. Gdyby było to dziecko Huberta i moje było by to szczęście nad szczęściami. Wzięłam Kacpra i położyłam na łóżku. Krzątałam się jeszcze przez chwilę w kuchni, nagle usłyszałam jak Kacper płacze. Podbiegłam do małego i zapytałam:
- Co Ci jest? Czemu płaczesz? Coś Ci się złego przyśniło?
Mały z zapłakanymi oczami wtulił się we mnie.
- Boli mnie brzuszek, ciociu boli mnie brzuszek, bardzo.
Mały nie mógł mówić. Kiedy dotknęłam jego czoła było gorące jak żelazko. Natychmiast zmierzyłam mu temperaturę. Okazało, że ma prawie 40 stopni. gorączki. Szybko ubrałam się i zaniosłam Kacpra na dół.   Maluch zemdlał. Przyspieszając kroku dotarłam do kliniki. Tam zaczęłam krzyczeć:
- Halo czy jest tu ktoś?!
Nagle z jednego z gabinetów wyszedł dr Olszański. Był pediatrą. Był to młody lekarz, dopiero po studiach. Tak samo jak ja przyjechał do Niemiec szukać pracy. Szybko podbiegł do mnie i zaniósł chłopca do gabinetu.
- Jacek, pomóż mu. Biedny całą noc płakał i jęczał z bólu. Nie wiem, co się stało! Nie jadł nic ciężkiego! Ma prawie 40 stopni gorączki.
Kazał mi poczekać na zewnątrz. Kiedy wyszedł okazało się, że Kacper ma zapalenie wyrostka. Szybko zabrał chłopca na salę operacyjną. Ja w tym czasie wykręciłam numer Huberta:
- Halo, halo ... Hubert tu Ania!
- Cześć …
- Hubert przyjedźcie szybko do kliniki! Kacper miał okropne bóle brzucha i wzięłam go na badania. Okazało się, że ma zapalenie wyrostka. Jest teraz operowany!
- Co … - tu połączenie urwało się.
Ogarnęło mnie wzruszenie. Pomyślałam sobie: „Nie mogę go kochać, muszę o nim zapomnieć. On ma rodzinę.” Po dłuższej chwili, usłyszałam kroki i stukot obcasów. To oni. Biegli, co sił w nogach, ona zapłakana, on zdenerwowany. Podbiegłam do nich i uściskałam Karolinę.
- Co jest z moim dzieckiem? Gdzie jest moje dziecko? – mówiła ciągle jakby w transie. Hubert patrzył na mnie z pretensją, ale i z podziękowaniem w oczach. Podeszłam do niego i powiedziałam:
- Nie bójcie się jest z nim świetny pediatra. O już idzie. Jacek, co z chłopcem?
- Jest osłabiony, ale wszystko w porządku. To dzięki Tobie, gdybyś nie przyszła z nim w porę nie wiem, co by się stało.
Gdy Karolina to usłyszała popatrzyła najpierw na męża potem na mnie. Zbliżyła się do mnie i z płaczem powiedziała:
- Dziękuję, uratowałaś moje dziecko. Nie wiem jak Ci się odwdzięczę.
W pierwszej chwili pomyślałam sobie: „Ja wiem jak oddaj mi swojego męża," ale potem pomyślałam, "Boże, co ja robie.”
 - Nie musisz mi za nic dziękować. To był mój obowiązek. Jestem w końcu pielęgniarką. - powiedziałam dumna.
            
***

Od tego zdarzenia minęło dwa tygodnie. Pewnej nocy, kiedy miałam dyżur w klinice podszedł do mnie Jacek i zaczęliśmy rozmawiać. Wtedy wyznał, co tak naprawdę do mnie czuje. Nie wiedziałam co zrobić z tą informacją. Zrobiło mi się miło, ale zaraz pomyślałam o Hubercie. Co tam Hubert! Hubert miał żonę, dziecko, rodzinę. Nie mogłam popsuć tak wspaniałej rodziny Po długich namowach Jacek zaprosił mnie na kolację. Było fantastycznie.
            
***

Kilka dni później Karolina zaprosiła mnie na kolację do siebie do domu. Przygotowała wspaniałe potrawy. Było mi dość nie zręcznie siedzieć blisko Huberta, ale na szczęście poszłam z Jackiem. Spotykaliśmy się od kilku dni. Po kolacji Jacek musiał jechać na dyżur, a ja nie miałam jak wrócić do domu. Autobusy już nie jeździły, – bo była to podajże niedziela. Hubert zobowiązał się, że odwiezienie mnie do domu. Kiedy dotarliśmy na miejsce wszedł ze mną na górę. Zdjął kurtkę i rzucił ją niedbale na łóżko.
- Ładnie tu u Ciebie.
            
***

Nagle znowu poczułam to cholerne pożądanie. Nie mogłam znieść tego, że on jest z inną. Głupio było mi się przyznać, że znaczy dla mnie więcej niż tylko mąż koleżanki. Byłam przecież z Jackiem. Nagle Hubert podszedł bliżej i dotknął mojej twarzy. Zaczął delikatnie gładzić moje oklapnięte włosy. Zbliżył się jeszcze bliżej i powiedział tym wspaniałym grubym głosem:
- Zauważyłem, że od jakiegoś czasu unikasz mnie? Czy stało się coś?
Nie wiedziałam, co zrobić. Chciałam mu wykrzyczeć to, co czuję, chciałam poczuć jego usta i jego dłonie, chciałam zatrzymać go przy sobie na zawsze. Nagle podniosłam wzrok i popatrzyłam mu głęboko w oczy. Ze ściśniętym gardłem odsunęłam się na możliwie bezpieczną odległość i powiedziałam z wahaniem:
- Hubert ja, ja … ja czuje do Ciebie więcej niż do kogokolwiek innego.
- Co to znaczy? - zapytał zbliżając się nieco.
- Hubert … ja … kocham Cię. - powiedziawszy to odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam płakać. Przez dłuższą chwilę żadne z nas się nie odzywało. Nagle on dotknął mego ramienia i odkręcił w swoją stronę.
- Czemu się tak zachowujesz? - albo się przesłyszałam albo ktoś uderzył mnie w twarz.  
- Czemu się tak zachowuje? Ty masz żonę, dziecko, rodzinę. Twoja żona jest moją przyjaciółką. Nie mogę znieść myśli, że z każdą chwilą, kiedy Cię widzę kocham Cie jeszcze bardziej. Z każdym dniem pragnę Cię coraz bardziej. Nadal tego nie rozumiesz?! Ty masz żonę i rodzinę a ja spotykam się z Jackiem. Nie mogę zrobić tego ani Karolinie, ani Jackowi. A ty nie możesz zawieść żony i syna! Dzięki za podwózkę, ale teraz już idź!
Opuściłam wzrok i nie patrzyłam na twarz Huberta. On westchnął ciężko, złapał mnie za brodę i delikatnie zbliżając się do mnie coraz bardziej, dotknął moich ust. Zaczął całować mnie stanowczo i z dozą namiętności. Nie mogłam się powstrzymać i objęłam go za szyję. Całował mnie z większą śmiałością i z większym uczuciem, tak jakby chciał mi powiedzieć, że jestem tylko jego. Nagle ocknęłam się i zrozumiałam, co się stało. Odsunęłam się od niego, złapałam za jego kurtkę i podając mu ją odprowadziłam do drzwi. Łapiąc powietrze powiedziałam stanowczo:
- Idź już i nie rób nigdy więcej! Rozumiesz! - i zamknęłam za nim drzwi. Poczułam obrzydzenie do siebie samej. Jak mogłam ponieść się emocjom i ulec jego pocałunkom? Jaka ze mnie szmata! Ona mi pomogła, a ja kocham i całuje jej męża, ojca jej dziecka. Nie wiedziałam, co zrobić. Usiadłam na łóżku i zakryłam twarz rękoma. Chwilę później wstałam i podeszłam do lustra. Popatrzyłam na odbicie i zaczęłam krzyczeć ze wściekłości. Położyłam się i udawałam obojętność. Nagle dostałam sms –a. Brzmiał on następująco:
„Mimo tego, co się stało, wiedz, że ja również czuje do Ciebie coś więcej …”
Już chciałam odpisać, gdy nagle przyszedł kolejny. Tym razem napisał do mnie Jacek. „Pewnie jeszcze nie śpisz. Całuję Cię mocno. Jacek.” Było mi ciężko, że oszukuję Jacka, Karolinę i samą siebie. Próbowałam zasnąć. Jednak i tak nie zmrużyłam oka.
            
***

Kilka dni później zaczęły się ferie świąteczne. Karolina pojechała z Kacprem na kilka dni do swojej rodziny. Hubert został, bo miał jakąś robotę do wykonania. Tego dnia a był to 7 kwietnia był ciężki dzień. Pamiętam ta datę, bo zdarzyło się wtedy coś, co przeszło moje oczekiwania. Wieczorem, kiedy wróciłam do domu, pod drzwiami znalazłam kartkę. „Nie wiem jak Ci to powiedzieć, ale …” w tym miejscu zdanie było urwane. Pomyślałam, że to jakiś żart. Było tak, przed 20 bo akurat leciał jakiś film w telewizji. Zrobiłam sobie kolację. Byłam nawet w dobrym humorze. Zjadłam ze smakiem, zapaliłam papierosa i z kubkiem herbaty usiadłam przed telewizorem. Jacek wyjechał na jakieś seminarium lekarzy do Berlina i miałam trochę czasu dla siebie – w końcu. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. W pierwszej chwili pomyślałam, że ten dźwięk dochodzi z telewizora. Dzwonek jednak nasilał się. Wstałam, więc aby zobaczyć, kto męczy mnie o tej porze. Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam Huberta. Stał uśmiechnięty przed drzwiami, a w ręku trzymał bukiet róż. Zdziwiona popatrzyłam na niego i nie powiedziałam ani słowa. Z zakłopotaniem zaprosiłam go do środka. Kiedy zamknęłam drzwi, on zbliżył się do mnie i czule pocałował. Jego usta smakowały jak wiśnia. Jego ręka dotknęła mojej szyi. Drugą zaś wplótł we włosy. Całował mnie tak namiętnie, że nie mogłam się powstrzymać i odwzajemniłam pocałunek. Oderwał usta od moich warg i zaczął spokojnie łapiąc oddech.
- Aniu, myślałem o Tobie cały czas. Zrozumiałem, że mi tez na Tobie zależy. Kocham Cię. - popatrzyłam na niego jak bym zobaczyła ducha. Nie wierzyłam w jego słowa. Chciałam rzucić się w jego ramiona, ale nagle coś podpowiedziało mi, że to nie jest uczciwe.
- A co z Karoliną, z Kacprem? Nie Hubert nie mogę!
On nagle zbliżył się do mnie, złapał w pół i zaczął całować moją szyję. Zaczął delikatnie dotykać moich bioder. Mimo tego, że miałam mętlik w głowie, uległam. Poddałam się. On popatrzył mi w oczy z taką namiętnością, że nie mogłam zrobić nic, jakby mnie zahipnotyzował. Zaczął szeptać mi do ucha różne piękne zdania. We mnie kipiało. Odurzona jego pocałunkami, wrzasnęłam:
- Hubert rób ze mną, co chcesz! Jestem cała Twoja!.
Powoli zaczął rozpinać mi sweter. Zdjął go i zaczął zdejmować mi bluzkę. Następnie całując moją skórę, zaczął rozpinać mi biustonosz. Byłam tak rozpalona, że zapomniałam o bożym świecie. Kiedy było już po wszystkim pocałował mnie jeszcze mocniej i zaczął się ubierać.
- Co robisz? Nie zostaniesz?
- Wybacz, ale mam jeszcze dużo pracy. Muszę zmykać.
Powiedziawszy to pocałował mnie i wyszedł. Kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, dotarło do mnie, co się przed chwilą stało. Hubert potraktował mnie jak zwykłą dziwkę. Zaspokoił swoje potrzeby i jakby nigdy nic sobie poszedł. Wstałam owinęłam się kocem. Podeszłam do lustra i poczułam wstręt. Poczułam obrzydzenie do siebie samej i do Huberta. Kochałam go całym sercem, a on potraktował mnie jak tanią dziewczynkę, którą można przelecieć w każdym momencie. Czułam nie tylko żal, ale gniew i wściekłość. Miałam ochotę wyskoczyć na ulicę i pobiec za nim krzycząc, co czuję. Nagle zorientowałam się, że nie użyliśmy zabezpieczenia. Zrobiło mi się niedobrze, gdy pomyślałam, jaka może być konsekwencja mojego czynu. Popatrzyłam w lustro i zobaczyłam tam nie osobę a potwora. Zaspokoiłam swoje pragnienia, i zdradziłam przy tym wiele osób. Zawiodłam Karolinę, która była moją ostoją, zawiodłam Kacpra, bo odebrałam mu ojca i zraniłam Jacka, bo nakłamałam mu o swoich uczuciach. Czułam się strasznie. Czułam, że zaraz gniew wypali we mnie dziurę. Z tej wściekłości zaczęłam rzucać, czym popadnie. Nagle z całej siły uderzyłam w lustro i rozbiłam je na kawałki. Rękę miałam czerwoną od krwi. Upadłam na podłogę i krzyczałam:
- Ja chce umrzeć! Nie jestem warta niczyjej litości, niczyjego serca. Jestem szmatą i nikim innym. Nienawidzę cię Hubert! Nienawidzę siebie. Boże, zabierz mnie! Nie chce żyć! Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i do mieszkania wszedł Jacek. Widocznie seminarium wcześniej się skończyło. Zobaczył rozbite kawałki szkła, czerwone plany na podłodze i mnie płaczącą na podłodze. Podbiegł do mnie, chciał opatrzyć mi dłoń. Ja zaczęłam się wyrywać i krzyczeć, płakać. Nie mogłam pozbyć się tego wstydu, tego bólu, tego upokorzenia. On próbował mnie uspokoić, opatrzyć rękę. Po kilku chwilach uspokoiłam się i powiedziałam ze łzami w oczach:
- Jacek musimy się rozstać. – powiedziałam nie patrząc mu w oczy.
-  Co? Dlaczego?
- Nie jestem gotowa na związek, nie umiem Cię pokochać. Musisz wiedzieć, że nigdy Cię nie kochałam! Nigdy! - Jacek nagle posmutniał, opatrzył mi rękę i wyszedł bez pożegnania.
            
***

Kilka dni później wpadła w odwiedziny Karolina. Nie mogłam spojrzeć jej w oczy. Byłam zła na siebie, że w taki sposób zdradziłam przyjaciółkę. Zrobiłam herbatę i usiadłyśmy do stołu. Nagle zrobiło mi się słabo. Zatoczyłam się i osunęłam na podłogę. Karolina szybko wezwała lekarza. Kiedy się ocknęłam stała nade mną jakaś kobieta w białym kitlu.
- Aneczko… no już lepiej!
- Co się stało? – zapytałam osłabionym głosem.
- Zemdlałaś, ale to normalne w Twoim stanie, kochanie.
- W jakim stanie?
- Jesteś w ciąży, kochanie.
- W ciąży? Boże, nie! Ja nie mogę być w ciąży! Może się pani pomyliła?!
- Nie kochanie pracuje w tym fachu już 30 lat i wiem, co mówię, gratuluje!
Lekarka wyszła i zaraz weszła Karolina:
- Ania, co Ci jest?
- Nic poważnego, pewnie przemęczenie. – nie wiedziałam jak ja teraz spojrzę Karolinie w oczy. Co ja narobiłam? Kiedy spojrzałam na jej łagodną twarz w oczach pojawiły mi się łzy.
Po dyżurze pobiegłam od razu do mieszkania. Nie mogłam powstrzymać się od płaczu. Miałam ochotę wyskoczyć z okna. "I co ja teraz zrobię? Co ja pocznę? Hubert Ty draniu" - pomyślałam. Musiałam powiedzieć im prawdę. Zwłaszcza Karolinie. Zastanawiałam się co zrobi jak się dowie? Jak mogłam być taka naiwna. Jacek kochał mnie całym sercem, a ja go zdradziłam, okłamałam. Myślałam, że Hubert był miłością mojego życia. Myślałam, że on też mnie kocha, szczerze i oddanie.
            
***

Nagle zadzwonił telefon. Usłyszałam głos ojca. Słysząc jego głos rozpłakałam się i powiedziałam wszystko, co mi leżało na sercu. Ojciec wysłuchał cierpliwie moich jęków i zaczął mnie uspokajać. Wieczorem leżałam na łóżku i myślałam, jaką byłam szmatą. Nie nawiedziłam siebie za wszystko. Chciałam porozmawiać z Jackiem. Chciałam powiedzieć mu wszystko. Bałam się jednak jego reakcji. Bałam się, że wzgardzi mną i potraktuje jak dziwkę. Ale przecież ja nią byłam. Poszłam do łóżka z facetem, którego ledwo znałam, bo pokierowały mną uczucia, zwykłe pożądanie. Wstałam i podeszłam do okna. Paliłam jednego papierosa za drugim. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nagle przypomniałam sobie słowa Karoliny: „Nie płacz Aniu … Wszystko się ułoży”. Pomyślałam sobie „muszę stawić temu czoło, „muszę powiedzieć im prawdę”. Ale bałam się. Było już grubo po jedenastej. Ze strachem wykręciłam numer Jacka. Niestety nikt nie odbierał. Pewnie poszedł do pubu. Pobiegłam tam, czym prędzej z myślą: „Muszę powiedzieć wszystkim prawdę i zniknąć z ich życia raz na zawsze”. Miałam rację. Wpadłam do klubu, wzrokiem odszukałam Jacka. Ze łzami w oczach i duszą na ramieniu podeszłam do stolika.
- Jacek. - popatrzył się na mnie, a w oczach widoczny był żal.
- Aniu? Co tu robisz?
- Możemy porozmawiać? – zapytałam nie patrząc na niego.
- Tak, ale nie tutaj, chodź przejdziemy się. - poszliśmy do parku.
- Jacek … - zaczęłam cicho - … chciałabym Cię przeprosić, za wszystko. Wiem, że nie postąpiłam wobec Ciebie uczciwie, ale teraz wiem, że Ty kochałeś mnie najbardziej ze wszystkich. Muszę Ci powiedzieć, dlaczego wtedy zerwałam z Tobą kontakt. Jacek ja jestem w ciąży. - Jacek popatrzył na mnie zdziwiony, ale nie powiedział nic. Zmartwiłam się, ale nie przestałam i opowiedziałam mu wszystko. Kiedy skończyłam popatrzył na mnie. W jego oczach widać było strach i gniew. Opuściłam głowę i zaczęłam płakać. Czułam się okropnie. Myślałam, że zaraz mnie uderzy, albo nawymyśla mi od zdzir itp. On jednak objął mnie i powiedział:
- Nie bój się, jestem przy Tobie. Możesz na mnie liczyć. Co za skurwiel z tego Huberta! Obiecuje Ci, że przy mnie nic Ci nie grozi.
- Jak ja to powiem Karolinie?
- Chodź!
- Teraz?
           
***

Dochodziła pierwsza w nocy. Razem z Jackiem poszłam do mieszkania Państwa Lipińskich. On cały czas trzymał mnie za rękę, cały czas dodawał mi sił. A ja się bałam, że mnie zostawi. Już pokochałam tego faceta. Jacek zadzwonił do drzwi mieszkania. Przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał. Już mieliśmy iść, gdy drzwi otworzyła nam Karolina. Zaspana i z nieładem na głowie dziwiła się naszą nocną wizytą.
- Czy coś się stało, że budzicie nas o tej porze? Jest pierwsza w nocy!
- Tak Karolino. - powiedział Jacek wpraszając się do mieszkania, ciągnąc mnie za sobą. W tej samej chwili z sypialni wyszedł Hubert. Przetarł zaspane oczy i spojrzał na mnie. Jacek zaczął:
- Wybaczcie, że budzimy Was o tej porze, ale Ania chciała Wam o czymś powiedzieć!
- A nie możesz zrobić tego jutro? - zapytała zaspana Karolina.
- Nie. Aniu proszę powiedz im.
Spojrzałam na Karolinę i na Huberta. Popatrzyłam na Jacka, który cofnął się o krok, zostawiając mnie samą w paszczy lwa. Spojrzałam na obojętną minę Huberta i ogarnęła mnie złość.
- Jestem w ciąży … - wydukałam ze strachem.
- Oj to wspaniale, ale nie mogłaś mi tego powiedzieć jutro rano?
… z Tobą Hubert! - powiedziałam nie słuchając już nikogo.
Nagle wszyscy jakoś dziwnie zamilkli. Karolina przetarła oczy, popatrzyła się na mnie, potem na męża i zażądała wyjaśnień. Hubert stał jak słup soli i nie wiedział, co ma powiedzieć. Nagle wydusił z siebie:
- To jakieś bzdury …!
- Nie Hubert to nie są bzdury. Tamtej nocy, kiedy Twoja żona pojechała z Kacprem do rodziców, Ty przyszedłeś do mnie i wmawiałeś mi, że mnie kochasz i chcesz ze mną być. Nie obchodziła Cię wtedy rodzina … - i już nikt nie mógł mnie zatrzymać - … Karolino, od dawna kocham Twojego męża. On zorientował się, co do niego czuję i wykorzystał mnie. Wykorzystał. Wiem, że teraz mną gardzisz i masz racje. To moja wina. Robiłam wszystko, aby do tego nie dopuścić, a jednak uległam, zostałam pokonana. Masz prawo być na mnie zła i wiem, że nie mogę błagać Cię o wybaczenie …
Nie skończyłam gdyż Karolina popatrzyła na mnie, na Jacka i na Huberta. Ze łzami w oczach otworzyła drzwi i powiedziała:
- Wynoście się … wszyscy i to już. Nie chce Was tu więcej widzieć. Ty też Hubert. Wynoś się! - powiedziawszy to trzasnęła drzwiami.
Nagle Hubert zdenerwował się i krzyknął:
- Ty zdziro, sama chciałaś sex-u, sama mnie uwodziłaś, sama wmawiałaś mi miłość! Tak wykorzystałem Cię, bo jesteś zwykłą suką!
Nagle zebrałam w sobie całą kobiecą siłę i uderzyłam go w brzuch. Skulił się i z jękiem na ustach upadł na podłogę. Nie wytrzymałam i rzekłam:
- Doskonale wiedziałeś, co do Ciebie czuję. Wiedziałeś również, że jest mi z tym źle. Dusiłam to w sobie od tamtej nocy. Kochałam Cię szczerze i całym sercem. Myślałam, że Ty również czujesz coś do mnie. Nienawidzę Cię tak bardzo jak kiedyś kochałam. Żal mi jest jedynie Karoliny i Kacpra. Wiem, że to również moja wina, bo dałam ponieść się emocjom. Ale wiedz, Karolina jest moją prawdziwą przyjaciółką. I jeśli mnie słyszy to niech wie, że jestem szmatą i nigdy nie wybaczę sobie, że tak ją zraniłam. - nagle drzwi się otworzyły a w nich stanęła Karolina. Łzy spływały jej jedna za drugą. Spojrzałyśmy na siebie, ale ja już nie wytrzymałam i wybiegłam z bloku. Jacek popędził za mną, co sił w nogach.
            
***

Następnego dnia obudziłam się na kanapie. Poszłam do pracy, ale nie widziałam Karoliny tamtego dnia w klinice. Tak było nawet lepiej. Nie mogłabym spojrzeć jej w oczy. Tamtejszy dzień był dość dziwny. Snułam się po korytarzu i nie mogłam poukładać myśli w głowie. Nagle poczułam, że kręci mi się w głowie. Zasłabłam. Kiedy się obudziłam stał przy mnie Jacek. Uśmiechnął się, pocałował mnie czule i zapytał:
- Hej księżniczko. Co to ma znaczyć?.
Poszłam do mieszkania i położyłam się. Chyba przysnęłam, gdy się zbudziłam usłyszałam stukanie do drzwi. Wstałam i otworzyłam drzwi. W nich stał Hubert. Był spokojny. Wparadował do mieszkania, złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i próbował pocałować. Zaczęłam się wyrywać. Mocniej ścisnął mnie za rękę. Najpierw uderzył mnie w brzuch, potem złapał za szyję i próbował udusić. Zaczęłam ostatkiem sił wołać o pomoc. Zaciskając ręce coraz mocniej powiedział radośnie:
- Zdychaj suko! – traciłam siły. Serce biło szybko próbując przytrzymać mnie przy życiu.
Traciłam oddech. Nie mogłam się ruszyć. Nie miałam siły walczyć. Nie czułam już niczego. Nagle w drzwiach pojawiła się Karolina z Jackiem. Kiedy zobaczyli, co się dzieje przystąpili do akcji. Karolina uderzyła go w głowę, jakimś ciężkim przedmiotem. Ten jak długi upadł na ziemię. Jacek podbiegł do mnie i zaczął mnie cucić. Byłam już całkiem wyczerpana. Nagle obraz zaczął się rozmazywać i zrobiło mi się ciemno przed oczami. Obudziłam się osłabiona około 6-tej rano. Dziecku nic nie zagrażało. Miałam lekkie niedotlenienie mózgu, jednak nie było to groźne dla mojego zdrowia i życia. Zauważyłam, że przy łóżku siedzi Karolina. Popatrzyłam się na nią, ale nie mogłam nic powiedzieć. Nie miałam siły. W oczach zebrały się łzy i wściekłość, żal, poczucie winy. Miałam tam również prośbę o wybaczenie. Mimo tego, że nie mogłam mówić, Karolina wyczytała wszystko z moich oczu. Po chwili uśmiechnęła się i pocałowała mnie w czoło. Ze szpitala wyszłam po jakichś kilku tygodniach. Huberta zatrzymali i aresztowali. Teraz czaka na proces w więzieniu.
           
***

Minęło kilka miesięcy. Hubert został skazany. Karolina stara się o papiery rozwodowe. Ograniczono mu prawa rodzicielskie zarówno do Kacpra jak i do mojego dziecka.
            
***

Byłam już w 9-tym miesiącu. Siedzieliśmy z Jackiem na kanapie i nagle poczułam, że właśnie się zaczęło. Po 14-tu godzinach ćwiczeń na świat przyszła śliczna duża dziewczynka. Zmęczona zasnęłam. Obudziła mnie pielęgniarka, która przyniosła mi małą do karmienia. W tym samym czasie do pokoju wszedł Jacek z wielkim bukietem róż i ślicznym pluszakiem. Za nim weszła Karolina. Miała trochę smutną minę, ale próbowała to ukryć. Przyniosła ze sobą kosz dziecięcych ubranek.
            
***

Nagle Jacek stanął obok mnie. Zdjął kurtkę i przykląkł. Wyciągnął bukiet kwiatów i małe pudełeczko. Ze zdziwieniem oddalam małą pielęgniarce. Kiedy uchyliłam wieczko, zobaczyłam piękny pierścionek z brylantem. On wtedy rzekł:
- Wyjdziesz za mnie? - nie mówiąc nic, popłakałam się. Skinęłam głową, bo nie byłam wstanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Oczywiście zgodziłam się.
            
***

Po kilku miesiącach odbyło się huczne weselisko. Zjechała się cała rodzina. Szkoda, że nie mogłaś byś ze mną w tak szczególnym dniu. Tworzymy z Jackiem szczęśliwą rodzinę. Twoja wnuczka Ewa, rośnie jak na drożdżach i jest bardzo do Ciebie podobna. Nie wiem jak mogłam nie zauważyć Jacka wcześniej. Już nikt nas nie rozłączy. Zawsze będziemy razem. Mimo tych przykrych zdarzeń mogę powiedzieć szczerze, że jest to mężczyzna mojego życia.
            
***

Mam nadzieję, że widzisz nas i nie możesz wyjść z podziwu nad urodą swojej wnuczki. Kończę, ale wiedz, że wkrótce znowu napiszę.
            

Dziękuję Ci za wszystko. Kocham Cię … Mamo.
           

                                                                                              Twoja córka
                                                                                                          Ania

wtorek, 18 października 2011

"Nie złapie mnie nikt"


Siedzę tu, patrzę w dal
zastanawiam się czasami
jakby to było
gdybym mogła choć raz
wznieść się wysoko jak ptak
i szybować do woli.
Nie myśleć o niczym.

Jestem czarnym ptakiem,
mknę przez szare niebo więc
jeśli coś ode mnie chcesz 
musisz najpierw złapać mnie
lecz 

Nie złapie mnie nikt
bo ja w skrzydłach mam wiatr,
który ze mną za pan brat.

Nie dogoni nikt mnie
nie przeszkodzi w locie
bo szybować chcę.
Nie przejmuję się niczym ...
o nie...

Chcę uwolnić się od świata
choć na krótką chwilę
by zrozumieć swego życia sens.

Nie chcę patrzeć w swe odbicie
bezustannie marząc.
Chcę się wznieść tak wysoko
by spokojnie dosięgnąć gwiazd.

Chcę szybować wysoko, zatrzymać biegnący czas.
Nic mnie nie powstrzyma ...
nawet Ty.




poniedziałek, 17 października 2011

"Klucz"


Chce zamknąć drzwi na klucz
za nie wsadzić cały świat
i mieć go tylko dla siebie.
Chciałabym zamknąć serce swe
by móc dojrzeć Twe prawdziwe oblicze.

Ref.              Zamknę serce na klucz
wyrzucę go, nikogo nie zaproszę tu już.
Zamknę serce me.
Utopie klucz w mych łzach
już nie chce by ktokolwiek zranił mnie.

Ja wiem, że nie ładnie
jest zamykać się na świat
lecz wszędzie widzę Twoją twarz.
Zaklęta nie wiem jak wpatrzona w lustro swe
w lustro wspomnień złych.

Ref.              Zamknę serce na klucz …

Chcę zamknąć serce swe 
by na nowo zacząć żyć.
Nie chce rozpamiętywać tych smutnych dni. 
Nie chce się ponownie zawieść,
ukryje go tak by nikt go nie znalazł.

Ref.              Zamknę serce na klucz
wyrzucę go, nikogo nie zaproszę tu już.
Zamknę serce me
utopie klucz w mych łzach
już nie chce by ktokolwiek zranił mnie. x2


niedziela, 16 października 2011

"Drogi przyjacielu ..."


Nie widzę Twej twarzy
nie słyszę Twego głosu 
lecz wiem że przy Tobie 
mogę śmiało otworzyć się.
Nie widzę Twych oczu 
nie słyszę Twego śmiechu 
lecz wiem że mogę 
powiedzieć Ci wszystko.

Wiesz jaka jestem 
mimo,że mnie nie widzisz.
Wiesz jak się czuje 
mimo, że mnie nie słyszysz.
Umiesz mi doradzić i pocieszyć też.
Dziękuje to za mało ... 
uwierz mi.

Nie oceniasz mnie za wczasu.
Nie wyśmiewasz moich gaf.
Umiesz zganić ...
i nawrzeszczeć.
Jednym słowem 
ulżyć potrafisz.
Zawsze mogę Cię przytulić,
bo wiem, że nie odtrącisz mnie.

Oglądając czasem niebo, 
myślę sobie Boże daj 
aby nie odfrunął tej przyjaźni biały ptak.
Chce byś jeszcze jedno wiedział
drogi Przyjacielu ... 
mimo, że Cię przy mnie nie ma
zdaje sobie sprawę z tego, 
że bez Ciebie jestem nikim. 

Nawet gdyby świat się walił
zapamiętaj sobie, że
na zawsze zostaniesz w mym sercu.
Zawsze będziesz blisko mnie.

piątek, 14 października 2011

"Zostań"


Zachmurzone niebo
na nim pełno słów.
Wiem już prawie wszystko,
wiem w co wierzyć chcę.
Mimo utraconych chwil
chcę przywrócić tamten czas.
Zapomniane sny
chce przypomnieć sobie znów.

Ref.          Jesteś mym niebem,
                 a ja jedną z gwiazd.
                 Zostań ze mną, a wybaczę Ci każdą łzę.
                 Jesteś mym niebem 
                 a ja jedną z chmur.
                 Zostań ze mną a wybaczę Ci każdy grzech
              
Popękane serce
zrozpaczona dusza.
Nic mi nie przywróci 
tych wylanych łez. 
Mimo, że wiele razy 
Twa dłoń krzywdziła mnie.
Nie uronię już żadnej łzy
bo z Tobą chcę być.
                              
Ref.          Jesteś mym niebem … x2

Ciężkie życie jest bez Ciebie,
sensu pozbawione jest.
Mimo że raniłeś mnie
ja i tak kocham Cię.
Nie wiem czemu 
znowu wchodzę do tej samej rzeki 
jednak bez Ciebie sił mi brak.

Ref.         Jesteś mym niebem … x2


wtorek, 11 października 2011

"Kawałek mnie"


Patrzę w lustro
wspominam minione dni.
Widzę Twe oczy niebieskie jak morska toń.
Czuje na skórze Twój delikatny dotyk, lecz
bije się z myślami wciąż.
Wspominam sukcesy, wspominam porażki,
rozlały się marzenia z sprzed lat.
Nie chcę Cię znać, nie chce byś był
lecz kawałek mnie wciąż czegoś chce.

Ref.                Nie wierzę Twym słowom
                       nie wierzę Twym gestom
                       lecz sercem wciąż czegoś pragnę.
                       Nie wierze Twym słowom
                       nie wierze Twym oczom
                       lecz kawałek mnie wciąż kocha Cię.

Siedzę przy stole
wyglądam przez okno
i widzę tor złotych gwiazd.
Twe opowieści, wszystkie Twe słowa
ciągle w mojej duszy grają.
Wtulona w marzenia, obdarta ze snów
mam już tego dość.

Ref.                   Nie wierzę … x2

Już Ci nie wierze, już Ci nie wierze,
już nie wiem, co zrobić mam.
Łykam marzenia, łykam wspomnienia,
gubię w labiryncie się.
Kochać Cię nie chce, nie chce pamiętać,
lecz jakiś kawałek mnie wciąż pamięta Cię
               
Ref.                    Nie wierzę … x2

poniedziałek, 10 października 2011

"Co to jest miłość?"

Pytam się Boga, co to miłość jest.
Jakie uczucie w moim sercu tkwi?
Czemu gdy patrzę w Twe błękitne oczy,
czemu radość czuje?

Kiedy słyszę dźwięk Twych słów,
kiedy widzę oczu blask
zawsze na skórze dreszcze mam.
Czy to właśnie jest ta miłość?

Czym właściwie miłość jest?
Co to za uczucie … powiedz mi.
Bo ja sama nie wiem … nie rozumiem.

Powiedz mi jak rozpoznać je.
Jak zapamiętać?

Pytam czasem świata, który odpowiedź na wszystko zna.
Co to jest ta miłość i czemu taką zagadką jest?
Nie rozumiem tylko czemu 
kiedy widzę Ciebie to
to mój świat się zmienia wokół 
innych wręcz nabiera barw. 

Wszystko inne nie ma sensu,
może nawet trząść się świat.
Abyś tylko przy mym boku 
spędził resztę dnia.
Czy to właśnie ta miłość?

Co to jest ta miłość czy ktoś wreszcie powie mi?
Czy to jest to co czuje gdy widzę Cię?


piątek, 7 października 2011

"Skrzydło"


Chciałabym się wzbić z Tobą w niebo, lecz
zawsze ktoś powstrzymuje mnie.
Chciałabym wznieść się Z Tobą do gwiazd
jednak ktoś wciąż podcina mi skrzydła.
Podcina me skrzydła, podcina me serce,
powtarza słowa te:

Ref.          Nie leć, zostań, nikt Cię nie woła,
                 nie leć, zostań tu.
                 On Cię nie kocha,
                 on Cię oszukuje, zostań tu.
                 Nie leć, zostań, nikt Cię nie woła, głupia.
                 Skrzydła podcięte, serce złamane nie uniesie mnie.

Chciałabym wzbić się z Tobą do nieba
by dotknąć, chociaż jednej z gwiazd.
Jednak, co krok ktoś obezwładnia mnie,
wykrzykując puste słowa, zatrzymując me serce.

Ref.          Nie leć, zostań, nikt Cię nie woła …                                                               
                 Serce podcięte, skrzydła wyrwane nie zapomnij mnie. x2

Nie wierzę w te słowa, nie wierzę w te gesty.
Serce lepiej wie.
Wzbić bym się chciała, uciec do Ciebie,
lecz boje się.
Chciałabym krzyczeć, chciałabym frunąć do Ciebie.
Jednak wyrwano mi skrzydła i cóż.

Ref.           Nie leć, zostań, nikt Cię nie woła … x2

środa, 5 października 2011

"Zawsze ..."

Piszę znów
miłosny list,
        piszę w nim jak dobrze było mi tu dziś.
        Że gdy wstałam
        byłeś obok mnie.
        Że gdy bałam się to przytulałeś mnie.

                Ref.                        Mimo, że niedługo skończy się to.
                                               Chcę na zawsze zapamiętać Twój głos.
                                               Zawsze będziesz w sercu mym, bo kocham Cię.

Wspominam gwiazdy oraz wiatru szum,
pierwszy dotyk, pocałunki jak ze snu.
Nie zapomnę tego nigdy, wiem
że na zawsze pozostanie we mnie Twój cień.

Ref.                        Mimo, że niedługo odejdziesz stąd
                               w mej pamięci pozostanie Twój głos.
                               Zawszy będziesz częścią mnie, bo kocham Cię.

Gdy odejdziesz pamiętaj,
że zawsze będę kochać Cię