***
- To
koniec. – powiedziałam do Marioli, i zakryłam twarz rękami. Łzy nie przestawały
lecieć. Nie potrafię opisać jak się wtedy czułam. Stałam na ganku jej domu i
zalana łzami nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Chciałam cofnąć czas.
Chciałam naprawić to, co zepsułam, jednak nie wiedziałam jak to zrobić. Mój
świat legł w gruzach, a ja nie umiałam go odbudować. Mariola spojrzała na mnie
i szybko wciągnęła do domu. Była trzecia w nocy. Wiedziałam, że narobię jej problemu,
ale nie miałam, dokąd iść. Ostatnią deską ratunku była ona. Gdy weszłam do
salonu, opadłam bezwładnie na fotel, który stał przy ścianie. Nie zapaliłam
światła. Nie chciałam, aby ktokolwiek widział moją twarz. Byłam wrakiem
człowieka. Wszystkie emocje wypełzły ze mnie niczym robak z trupa. Chciałam
krzyczeć. Chciałam umrzeć. Miałam mieszane uczucia. Mariola z zaspanymi oczami
usiadła obok i delikatnie dotknęła mojego ramienia. Nic nie mówiła. Czekała.
Czekała na moją reakcję.
- Co się stało? – zapytała po
chwili. Nigdy wcześniej nie widziała mnie w takim stanie. Nie ukrywała, że cała
ta sytuacja ją zmartwiła. Zmarszczyła opalone czoło i powtórzyła pytanie. – Co
się stało?
- Jestem potworem. –
powiedziałam zaciskając pięści. Wypowiedziałam je z zaciśniętym gardłem. Nie
potrafiłam spojrzeć jej w oczy. Zaparło mi dech w piersiach.
- Monia, co się stało? Uspokój
się. – zapytała zaspanym głosem. Widziałam w jej oczach narastającą frustrację,
gdyż obudziłam ją o tak nieludzkiej porze.
- Darek, wyrzucił mnie z domu.
– powiedziałam cicho, ledwo słysząc własne słowa. Mariola otworzyła szerzej
oczy niedowierzając.
- Co? Dlaczego? – usiadła
bliżej i pogładziła mnie po ramieniu. Nie potrafiłam jej powiedzieć, że to
wszystko moja wina. Nie potrafiłam spojrzeć w jej oczy, a co dopiero w swoje.
Spojrzałam w okno i łzy popłynęły strumieniem. Nagle w drzwiach pokoju stanął
Sławek. Zaintrygował go brak żony w łóżku i dziwne odgłosy dobiegające z
salonu. Spojrzał zaspanymi oczami na mnie potem na Mariolę. Oczekiwał
odpowiedzi. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Nawet na niego nie spojrzałam.
Nie miałam odwagi. Mariola wstała i powiedziała coś do niego półszeptem. Nie
zważając na moją obecność wrócił do sypialni wyraźnie zadowolony z odpowiedzi.
Dalej siedziałam i zastanawiałam się, co teraz będzie. Jak ja to wszystko
naprawię? Poczułam ukłucie w sercu. Brakowało mi tego ciepła, brakowało mi
mojego męża. Gdybym wcześniej nie zgubiła po drodze rozumu nie doszłoby do tego
wszystkiego. Mariola podeszła po chwili i podała mi kubek herbaty. Odmówiłam.
Nie miałam na nic ochoty. Byłam rozbita. Usiadła obok mnie i rzekła
zaciekawiona jednak wyraźnie zaspana.
- Połóż się, jutro mi wszystko
opowiesz. Trzymaj. – i podała mi polarowy koc. Pożyczyłam jej spokojnej nocy i
wróciła do łóżka do Sławka. Słyszałam, że rozmawiają o czymś przez chwilę.
***
Gdy
spojrzałam na zegar wskazówki pokazywały za piętnaście czwartą. Nie mogłam
zasnąć. Nie mogłam uporać się z myślami, które wciąż krążyły między Olivierem i
Darkiem. Wciąż miałam przed oczami minę Darka. Jego wściekłe oczy. Nie dziwie
mu się. Postąpiłabym dokładnie tak samo. Myślałam, co teraz z nami będzie? Jak
potoczy się nasze życie? Czy wszystko będzie tak jak dawniej? Pewnie, że nie
będzie. Ta historia zostanie w nas na zawsze. Na chwilę zmrużyłam oczy. Przed
nimi miałam usta Oliviera. Po chwili jednak ukazała mi się twarz Darka. Jego
zmarszczki przy oczach. Jego uśmiechnięte cudne usta. Nie mogłam zrozumieć, o
co w tym chodzi. Nie umiałam opanować tych myśli. Wszystko mi się mieszało.
***
Nastał ranek. Na zegarku była szósta z minutami.
Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę, choć najchętniej obaliłabym
litra. Nie miałam na nic siły. Zastanawiałam się, co ja powiem Marioli. Będzie pytała,
co zrobił Darek? Będzie chciała wiedzieć, kim jest Olivier? Czy jestem gotowa
na tego typu zwierzenia? Miałam mętlik w głowie. Gdy czekałam, aż zagotuje się
woda zastanawiałam się jak się czuje Darek. Głupie pytanie. Czuł się paskudnie.
Nie chciałam sobie nawet wyobrażać, co on sobie teraz o mnie myśli. Nie zapomnę
jego spojrzenia, gdy zamykał przede mną drzwi. Nie zapomnę jego słów, jego
rozczarowanej miny. Nigdy nie podejrzewałam go o takie zachowanie. Ból, gniew i
żal miał wypisane na twarzy. Bolało mnie to strasznie. Nie miałam do niego
pretensji, bo pewnie sama zachowałabym się podobnie. Zalałam herbatę i wróciłam
do pokoju. Usiadłam w fotelu mamy, który stał w tym samym miejscu, w którym
stal jak byłam dzieckiem. Brakowało mi jej. Ona na pewno powiedziałaby mi, co
teraz zrobić. Spojrzałam ukradkiem na jej zdjęcie. Łzy pojawiły się w moich
oczach błyskawicznie. Chciałam się teraz przytulić do Darka. Chciałam upaść
przed nim na kolana i błagać o wybaczenie. Zrobiłabym wszystko, aby cofnąć czas.
Żałowałam tego, co zrobiłam. Gdy tak siedziałam usłyszałam kroki, szybkie i
delikatne. Mariola weszła do łazienki i usłyszałam szum lejącej się wody.
Sławek leżał jeszcze w łóżku. Miał chyba wolny dzień. Pewnie zburzyłam
wszystkie ich plany. Poczułam się jeszcze gorzej. Upiłam łyk czarnego płynu.
Siedziałam cicho nie chcąc zawracać nikomu głowy. I tak narobiłam już
wystarczająco dużo zamieszania.
- Już nie śpisz?
- Nie. – odparłam od
niechcenia.
- Dobrze spałaś?– zapytała
Mariola wycierając włosy. Miała rozbiegany wzrok, szukała czegoś.
- Dobrze. – skłamałam.
- Monia, wrócę za godzinę i
wszystko mi opowiesz.
- Gdzie idziesz? – zapytałam
odstawiając kubek. Wstałam i podeszłam bliżej.
- Mam wizytę u ginekologa. –
spojrzała na mnie rozkojarzona.
- Aha. – nie pytałam o więcej,
jednak zauważyłam, że Mariola oczekuje tego. Westchnęłam, więc cicho i
odezwałam się ponownie. – Co? – zaliczyłam w myślach face palma.
- Nic, nic.
- Na którą masz wizytę?
- Poczekaj, poczekaj … -
wyjęła notes z torebki i zamarła. Uśmiechnęła się figlarnie.
- No? – zapytałam obserwując
jej minę.
- Jestem niemądra. Wizytę mam
jutro.
- Ty Gapciu. – podeszłam do
niej i spojrzałam na jej piękną twarz. Pamiętam jak była dzieckiem. Miała tyle
pryszczy. Miała gęste brwi i krzywe zęby. Teraz widzę w niej piękną kobietę,
wspaniałą żonę i pewnie wspaniałą matką. Chciałabym być jak ona. Nie mogłam
powstrzymać łez. Wszystko we mnie pękło. Gładziłam ją po policzku. Była tak
podobna do mamy. Miała jej oczy, jej usta.
- Monia, co się dzieje? Chodź.
– chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła na kanapę. Wtedy nie wytrzymałam.
- Zdradziłam Darka. –
powiedziałam jednym tchem. Nie patrzyłam na nią. Było mi niezmiernie wstyd.
- Co?! – była w szoku. Ja też,
że powiedziałam to tak szybko, bez zająknięcia.
- To wszystko wymknęło mi się
spod kontroli.
- Z kim? Nie mogę uwierzyć.
Ty? – nie dowierzała w moje słowa. Ja też chciałam, aby to był głupi sen.
- Z Oliverem.
- Kim jest Olivier? To ten
lekarz ze szpitala? – spojrzałam na nią wystraszona. Skąd wiedziała, kim jest
Olivier? Musiałam jej powiedzieć, ale za żadne skarby nie mogłam sobie przypomnieć,
kiedy to zrobiłam.
- Tak. – oparłam i opuściłam
głowę. Czekałam aż na mnie na wrzeszczy. Czekałam aż powie mi to, co powiedział
mi Darek. W uszach wciąż dźwięczały mi jego słowa i jego załamany głos. Kochałam męża, naprawdę go kochałam. Nie mogę
sobie wybaczyć tego, że tak bardzo go zraniłam.
- Czemu to zrobiłaś? Nie
kochasz już Darka? – była wyraźnie zaciekawiona.
- Kocham go. Kocham go jeszcze
bardziej niż wcześniej. Nie potrafiłam docenić, jakiego mam wspaniałego męża.
Jestem szmatą nikim więcej. Stało się to od tak. Nie wiem, czemu. – nie
wycierałam już łez.
- Opowiedz jak to się zaczęło.
– Mariola szerzej otworzyła oczy i świdrując mnie wzrokiem czekała na opowieść.
Westchnęłam głośno i zaczęłam mówić. Łzy, co rusz oblewały policzki.
- Wszystko zaczęło się parę
miesięcy temu. Jak zwykle sprzątałam salę, kiedy usłyszałam trzask drzwi do
gabinetu. Wystraszyłam się i poszłam sprawdzić, co się stało. Gdy weszłam do
środka zauważyłam Oliviera. Siedział przy biurku i coś skrupulatnie notował.
Nie zauważył mnie. – tu spojrzałam na siostrę. Nie mówiła nic. Wpatrywała się
jedynie w moje czerwone już oczy. Przez cały czas trzymała mnie za rękę. –
Podeszłam bliżej. Zauważyłam gniew na jego twarzy. Miał rozczochrane włosy i
mokre ręce, co znaczyło, że właśnie skończył operować. Chciałam się dowiedzieć,
co się stało, jednak odruchowo zaczęłam zamiatać. Nagle odezwał się do mnie tym
grubym, wibrującym głosem. Zamarłam. Był bardzo przystojny. Miał coś takiego w
oczach, że mogłam w nie patrzeć godzinami. Zapomniałam wtedy, że mam męża. –
skarciła się za to. – Okazało się, że pacjent, którego właśnie operował zmarł
mu na stole. Wiem, jaki to był dla niego cios. Zawsze, gdy umierał mu pacjent
przeżywał to tak jakby zmarł mu ktoś bliski. Przez kilka dni chodził przybity,
smutny, zgarbiony. Chciałam mu pomóc. Chciałam być przy nim. Wspierać go.
Zawsze mieliśmy dobry kontakt. Nie traktował mnie nigdy z góry. Wiele razy, gdy
mieliśmy razem „służbę” to potrafiliśmy długo rozmawiać. Wiele razy zapraszałam
go do domu, na obiad czy aby zbadał Darka. Byliśmy bardzo zżyci. Darek był o
niego zazdrosny, o czym mi notorycznie mówił. Ja nie chciałam słuchać tego, bo
Olivier był dla mnie jak starszy brat. Zawsze mogłam przyjść do niego po pomoc.
– tu urwałam. Zaczęłam się zastanawiać, co to wszystko znaczy? Jaki to ma wpływ
na moje życie?
- Kiedy to się stało? –
drążyła Mariola. Zastanawiałam się jak to zacząć. Jak powiedzieć jej to, co
ukrywałam przed mężem tyle czasu.
- Właściwie spałam z nim raz.
Jeden jedyny raz. Było wtedy późno i już miałam się zbierać do domu.
Rozmawialiśmy i nagle poczułam, że chcę go pocałować. Tak nagle. Nigdy
wcześniej nie myślałam o nim w takiej kategorii. Przecież ja miałam męża,
wspaniałego męża. Jego traktowałam jak brata. Mimo to zrobiłam to. Pocałowałam
go. Nie wiem, co mną kierowało. Właściwie to wiem. Pożądanie. Wiele razy wyobrażałam
sobie, że jego silne a zarazem delikatne dłonie błądzą po moim ciele. Jak ustami
muska mój brzuch. Zdziwił się moim zachowaniem jednak nie odmówił. Zaczął mnie
całować. Tak czule, namiętnie. Zaczął dotykać mojej szyi, moich piersi. Pieścił
je. Był taki namiętny, a zarazem taki delikatny. I stało się. Kochaliśmy się w
jego gabinecie. – przypomniałam sobie tą chwilę. Chwilę jak poczułam falę
rozkoszy na całym ciele. Nie myślałam wtedy o Darku. Nie zastanawiałam się nad
tym gdzie jest, co robi. Liczył się tylko Olivier. Gdy wróciłam do domu i
zobaczyłam jak Darek bawi się z Adamem to poczułam się strasznie. Poczułam
nienawiść do siebie, do Oliviera. Nie rozumiałam jak mogłam zdradzić Darka.
Zawsze był ze mną. Zawsze mi pomagał, nigdy nie narzekał. Nie bił mnie, kochał taką,
jaką byłam. Ja jednak postanowiłam przespać się z innym. Nie wiem, co ja sobie
myślałam. Bzdura, ja nie myślałam. – zakryłam twarz rękami i rozpłakałam się na
dobre. Wciąż miałam przed oczami Adasia jak patrzył na mnie swoimi małymi
oczkami. Przytulony do ojca płakał.
- Jak Darek się o tym
dowiedział? – widziałam na twarzy Marioli zażenowanie jednak nie chciała tego
pokazywać. Znałam ją bardzo dobrze i wiedziałam, kiedy jest zła, kiedy się
cieszy.
- Sama mu powiedziałam. Nie
mogłam dłużej udawać, że nic się nie stało. Nie umiałam zasnąć bez myśli jak bardzo
go skrzywdziłam. Męczyło mnie to. Ciągłe poczucie obłudy wobec siebie, wobec
Darka. Czułam się winna. Byłam winna. Za każdym razem, kiedy kochałam się z
mężem wiedziałam, że postąpiłam nieuczciwie i że on nigdy by mi tego nie
zrobił. Nie potrafiłam dłużej go okłamywać. Nie mogłam dłużej okłamywać siebie.
Ten sekret był jak cierń, który wbija się w serce coraz głębiej, za każdym
razem jak mnie całował. Fakt nie spałam więcej z Olivierem, ale zdarzały się
nam pocałunki. Bardzo namiętne i gdybym pozwoliła na to, aby emocje mną
rządziły doszłoby do czegoś więcej. A tego nie chciałam. Już raz na to
pozwoliłam i wyszło jak zwykle.
- Jak to? Nie bałaś się? –
zapytała otwierając szerzej oczy.
- Oczywiście, że się bałam.
Wiedziałam, że mnie znienawidzi. Miałam jednak cichą nadzieję, że mnie nie
zostawi. Jednak doskonale go rozumiem. Boże, co ja zrobiłam? – płakałam.
- Kiedy to zrobiłaś? – nie
patrzyłam na nią. Nie mogłam znieść tego świdrującego wzroku. Wstałam i
podeszłam do okna. Spojrzałam w niebo. Chmury zakryły je całkowicie. Po chwili
na szybie pokazały się krople deszczu. Westchnęłam i nie odrywając wzroku od
nieba powiedziałam:
- Wczoraj. – opuściłam wzrok.
Utkwiłam je w podłodze. Nie mogłam wyrzucić wspomnień z tego dnia.
- Dopiero wczoraj?
- Miałam w ogóle mu tego nie
mówić. Miałam zabrać tą tajemnicę do grobu. Nie mogłam jednak żyć w kłamstwie. Zawsze,
gdy wracałam zmęczona z pracy witał mnie ciepłym słowem, całował mnie zawsze z
wielką miłością. Kochał się ze mną a ja wciąż miałam wyrzuty sumienia, że tak
go oszukuje. Kiedy patrzyłam na syna wiedziałam, że gubię się w tym wszystkim.
Straciłam go. Teraz dopiero dotarło do mnie, kogo straciłam. Drugiego takiego
faceta jak Darek nie znajdę! Nigdy! Umrę, jako samotna zdrajczyni! – moje
krzyki obudziły Sławka, który zły wyszedł z pokoju. Nie przepadał za mną.
Zawsze ma rodzinnym obiedzie siadał do mnie tyłem i udawał, że mnie nie ma. Nie
rozmawiał ze mną. Nie rozumiałam nigdy jego zachowania. Nie miał powodu, aby
mnie nie lubić, gdyż nigdy niczego złego mu nie zrobiłam. Mariola wyjrzała na
korytarz i uspokoiła mnie, że Sławek szykuje się do pracy. Wiedziałam, że
kłamała. Umiałam wyczuć zachowanie ludzi, a zwłaszcza swojego szwagra. Nie
skomentowałam tego i powiedziałam do Marioli:
- Co Ty byś zrobiła na moim
miejscu? – wiedziałam, że to pytanie nie było zbyt odpowiednie. Jednak padło i
nie mogłam tego cofnąć.
- Nie wiem. Jednak tak jak
teraz o tym myślę to pewnie zrobiłabym to samo, co Ty. – wiedziałam, że to
pytanie przysporzyło jej problemu. Nie umiałam darować sobie jednak myśli, że
jest za młoda. Jednak wiek nie ma tu nic do rzeczy. Jestem młoda, a spowodowałam,
że moje życie wali się tak szybko.
- Zostanę u Was do jutra,
dobrze? Potem pojadę do hotelu. – powiedziałam unikając wzroku siostry.
- Monia, to jest Twój dom. Nie
pójdziesz do żadnego hotelu, nie żartuj. – oburzyła się Mariola.
- Ale Sławek … - chciałam coś
powiedzieć jednak ugryzłam się w język.
- Nim się w ogóle nie przejmuj.
– zdawała sobie sprawę, w jakich żyjemy relacjach. Nie pochwalała tego.
Próbowała wielu sztuczek, aby zbliżyć nas do siebie. Nadajemy na różnych falach
i nie da się tego zmienić. Nie będziemy wchodzić sobie w drogę.
- Dziękuję, kochanie. –
powiedziałam cicho i przytuliłam się do niej. Bardzo brakowało mi ciepłego
uścisku.
***
Minęło kilka dni. Włączyłam komputer, aby zająć się
pracą jednak nie mogłam się na niczym skupić. Obok mnie leżał telefon.
Podniosłam go i w liście kontaktów znalazłam numer Darka. Wiedziałam, że nie
chce ze mną rozmawiać. Byłam pewna, że gdy zobaczy moje zdjęcie na wyświetlaczu
nie odbierze. Miałam tylko nadzieję, że po tym wszystkim zobaczę jeszcze synka.
Nie darowałabym sobie, gdybym nie mogła oglądać jak rośnie. Po chwili zawahania
zadzwoniłam do męża. Serce biło mi tak szybko jak nigdy. W ustach poczułam
suchość jednak nie było odwrotu. Odczekałam pięć sygnałów i już miałam się rozłączać,
gdy usłyszałam jego głos. Był inny niż zwykle. Smutny, cichy. Wiedziałam, że
jest z nim źle. Wstałam z fotela i podeszłam do okna. Nie miałam odwagi się
odezwać jednak po chwili wyjąkałam do słuchawki:
- Cześć. – bałam się. Nie
potrafiłam ułożyć szybko żadnego logicznego zdania. Każde słowo natychmiast
ginęło w czeluściach różnych myśli. Nie wiedziałam, co powiedzieć. – Proszę,
nie rozłączaj się. – łzy zebrały mi się w kącikach oczu.
- Słucham? – zapytał ozięble.
Słyszałam jak z każdym moim słowem pęka mu serce. A może to było moje.
- Nie zajmę Cię długo. Jak się
czuje Adaś?
- Dobrze. Zawiozłem go do
mamy. Jestem w pracy. – wiem, że kłamał. Słyszałam w słuchawce szum uliczny
jednak nic nie powiedziałam.
- Mogę go zobaczyć? – nastała
krępująca cisza. Zastanawiał się czy chce mnie widzieć. Po chwili jednak rzekł:
- Tak. – wyczułam, że mówi to
z ciężkim sercem. Wiedział jednak, że nie może mi zabronić widywać się z
dzieckiem.
- O której będziesz w domu? –
zapytałam poddenerwowana.
- Przyjdź wieczorem. Muszę
kończyć. – nie pozwolił mi powiedzieć słowa, gdyż rozłączył się. Gdy usłyszałam
ten dźwięk, upadlam na podłogę i zaczęłam wyć. Nie zdawałam sobie sprawy jak
bardzo kochałam Darka. W jego głosie słyszałam ból, żal, zrezygnowanie. Bolało
mnie całe ciało. Nie mogłam przestać płakać. Wtedy po raz pierwszy zrozumiałam,
że moje życie bez Darka jest nic nie warte. Tylko on widział we mnie kobietę. Kochał
moje ciało takie, jakie było. Dał mi wspaniałego syna. Dał mi dom, ciepło. Był
moim szczęściem. Pokochał moje dziwactwa i to on był przy mnie, kiedy
najbardziej tego potrzebowałam. Nie potrafiłam tego wcześniej docenić. Byłam
głupia. Nienawidziłam siebie ze wszystkich sił. Siedziałam na podłodze i
płakałam, gdy podszedł do mnie Sławek. Po raz pierwszy od wielu lat ukucnął
przede mną i pomógł mi wstać. Zdziwiłam się. Podał mi chusteczkę i zapytał
wyraźnie zmartwiony:
- Co się dzieje, Monika? –
Mariola mu powiedziała. Wytarłam oczy i wydmuchując nos zbierałam myśli. Nie
mogłam przestać gapić się na Sławka. Dokładnie, gapić. Moje oczy omal nie
wyskoczyły z orbit. Speszył się moim zachowaniem i cofnął się.
- Wszystko spieprzyłam!
Wszystko zniszczyłam! – płakałam dalej. Zauważyłam kontem oka, że w drzwiach
stoi Mariola. Przypatrywała się mojemu zachowaniu. Miała poważną minę.
- Będzie dobrze. – powiedział Sławek
poklepując mnie po ramieniu. – Musisz z nim porozmawiać.
- I co to zmieni? Nie jest to
takie proste. Najlepiej będzie jak wyjadę. – spojrzałam w kierunku siostry.
- Chcesz zostawić Darka? A
Adam? Pomyślałaś o nim? – powiedziała Mariola wyraźnie poruszona moimi słowami.
- Nie chce. Dobrze o tym
wiesz. Jednak nie mam wyjścia. Darek mi nie wybaczy.
- Tak łatwo się poddasz?
Walcz. Zrobiłaś źle, ale to nie powód abyście nie mogli być razem. Kochacie
się. Nie mów mi, że robisz to dla niego. On jest załamany, ale skąd wiesz, że
nie chce abyś wróciła? Skąd wiesz, że Ci nie wybaczy? Oczywiście minie sporo
czasu aż ponownie Ci zaufa. Nie uciekaj. Staw temu czoło. – mieli rację. Nie
mogłam, zostawić syna, męża, domu. Mimo tego, co zrobiłam chciałam to wszystko
naprawić. Myśli w mojej głowie były tak różne, że odruchowo krzyknęłam:
- Dla Was wszystko jest takie
proste! Ja nie mam siły, jestem za słaba! – wybiegłam z domu. Musiałam pobyć
sama i poukładać sobie myśli od nowa. Gdy wychodziłam widziałam minę Marioli.
Była zszokowana moimi słowami.
Szłam przed siebie i myślałam. Mariola miała rację.
Musze pokazać Darkowi, że zależy mi na nim. Muszę udowodnić, że jest dla mnie
najważniejszy. Nagle na mojej drodze wyrósł Olivier. Gdy go zobaczyłam
zamarłam. Miałam sine usta, czerwone oczy i potargane, tłuste włosy. Spojrzał
na mnie. Coś do mnie mówił, jednak nie mogłam zrozumieć jego słów. Szumiało mi
w głowie. Otworzyłam szerzej oczy i próbowałam nadążyć za jego mową. Po chwili,
gdy zauważył, że nie jest ze mną najlepiej złapał mnie za nadgarstek i zmierzył
tętno.
- Co Ty robisz? – odparłam i
wyrwałam mu rękę.
- Monika, co się dzieje? –
zapytał zmartwiony.
- Nic. Wszystko w porządku. –
odparłam od niechcenia.
- Właśnie widzę. Chcesz
pogadać?
- Nie chce! Nie chce gadać z
Tobą o niczym! – krzyknęłam
- Hej, co jest?
- Przepraszam. Darek wyrzucił
mnie z domu. Powiedziałam mu.
- O czym? – wkurzyłam się.
- Jak to, o czym?! O nas. O
tym, że go zdradziłam! Z Tobą!
- Aha. – zrobił dziwną miną.
- Moje życie jest skończone i
nasz romans też.
- Monia, ale my nie mamy
żadnego romansu. – powiedział spokojnie. Wiedziałam o tym doskonale. Poczułam
się jeszcze gorzej.
- Wiem. To była jedna noc.
Zostaw mnie. – poszłam przed siebie. Oczy miałam zamglone od łez. Odchodząc widziałam
tylko Oliviera, jak stał i obserwował moje rozsypane ciało. Chciałam zapaść się
pod ziemię. Nie mogłam zapomnieć jego oczu. Patrzył na mnie tak czule. - Jesteś
głupia Monika. Opanuj się! – krzyczałam.
***
Szłam długą ulicą, gdy zdałam sobie sprawę, że jestem
blisko domu. Mimowolnie poszłam w tamtą stronę. Miałam jeszcze kawałek, więc
szłam ocierając głowę z deszczu. Byłam cała mokra i zmarznięta do szpiku kości.
Pomyślałam, że to kara boska, za moją zdradę. Gdy weszłam na posesję zauważyłam
w oknie mamę Darka. Na rękach trzymała Adasia a on śmiał się wniebogłosy.
Wiedziałam, że gdy wejdę do środka zaleje mnie morzem pytań. Miałam tylko
nadzieję, że nie zna powodu naszej rozłąki. Stałam tak przez dłuższą chwilę.
Trzymałam rękami ogrodzenie i wpatrywałam się w okno. Nagle poczułam za plecami
nadjeżdżający samochód. Odwróciłam się i zobaczyłam czarnego opla. Za
kierownicą siedział poważny Darek. Zauważył mnie. Zaparkował samochód i nic nie
mówiąc otworzył mi furtkę. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Chciała go
przytulić, chciałam go pocałować. Czułam jego zapach. Chciałam, aby mi
wybaczył. Zdałam sobie sprawę, że muszę o niego zawalczyć. Muszę mu pokazać, że
jest dla mnie ważny i nie poddam się tak łatwo. Przypomniały mi się słowa
Marioli. Dopiero teraz zrozumiałam ich sens.
- Czemu nie weszłaś do środka?
– zapytał nie patrząc na mnie.
- Czekałam na Ciebie. –
wydukałam przez zaciśnięte zęby. Było mi strasznie zimno. Po kilku minutach
spojrzał na mnie. W jego oczach nie było gniewu, był za to żal i smutek.
Pomyślałam, że mam szansę odzyskać jego zaufanie.
- Mama zajmuje się Adasiem. –
powiedział wyciągając zakupy z bagażnika. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Zamknął
samochód i poszedł do domu. Otworzył drzwi i czekał aż wejdę. – Wejdź, bo zamarzniesz.
– powiedział czule. To był mój Darek. Kochany i czuły, a ja durna oszukiwałam
go od tak długiego czasu. Zrobiłam to, co powiedział. Wchodząc do domu otarłam
się o jego tors. Uśmiechał się lekko, ale nic nie powiedział. Weszłam do domu i
poczułam pudrowy zapach perfum Haliny. Darek wyminął mnie w przejściu i
wchodząc do kuchni powiedział do syna:
- Mam dla Ciebie
niespodziankę. – uśmiechnął się, gdy zauważył minę dziecka. Nasze spojrzenia
znowu się spotkały. Stałam cicha i speszona jakbym weszła do obcego domu.
Usłyszałam radosny śmiech Adama i nagle poczułam jak wtula się we mnie.
Podniosłam go i ucałowałam. Kątem oka zauważyłam jak Darek wchodzi na
półpiętro.
- Mama, gdzie byłaś? – zapytał
Adaś. I jak teraz powiedzieć dziecku prawdę? Nie zrozumie.
- Nie ważne gdzie byłam,
kochanie. Ważne, że jestem teraz z Tobą i że nigdy, ale to przenigdy Cię nie
zostawię. – łzy zebrały się w kącikach oczu. Dziecko automatycznie zauważyło to
i zapytało:
- Mamusiu, czemu płaczesz? –
czteroletnie dziecko pyta mnie o to, co się stało. Co ja mam powiedzieć?
Weszłam do kuchni, aby przywitać się z Haliną. Bałam się jej reakcji, jednak
musiałam z kimś porozmawiać.
- Witaj mamo. – bałam się tak
ją teraz nazywać.
- Witaj, kochanie. – odparła
radośnie. Zdziwiłam się. Byłam pewna, że przepędzi mnie z domu, wyzywając od
suk. Ucałowałam synka i odstawiłam go. Pobiegł do pokoju obok i zaczął bawić
się klockami. Halina wypakowywała torby i nie mówiła nic. Przeraziła mnie ta
cisza. Podeszłam, więc do niej i powiedziałam:
- Mama wie. – ona jedynie
skinęła głową i nawet na mnie nie spojrzała. Czułam od niej powagę. Bałam się
odezwać. Nagle odwróciła się do mnie i powiedziała lekko zdyszana:
- Co teraz zamierzasz? – miała
do mnie żal. Nie musiała nic mówić. Wszystko widziałam w jej oczach.
- Muszę odzyskać Darka. Zdałam
sobie sprawę, jak bardzo go kocham. Nie potrafiłam docenić tego, co dla mnie
robi. Byłam samolubna. Gdy zdałam sobie sprawę, że go straciłam, wszystko we
mnie pękło. – ona tylko stała i słuchała. Miała poważną minę. Bałam się jednak
mówiłam dalej. – Zrobię wszystko, aby ponownie mi zaufał, aby ponownie mnie
pokochał. Niczego bardziej nie chce od jego wybaczenia. – łzy nie przestawały
lecieć. Zimno, które przeszyło moje ciało było lepsze niż myśl o tym, że na
zawsze mogę stracić ukochanego mężczyznę. Opuściłam głowę i otarłam łzy. – Co
mam robić? – zapytałam spoglądając z desperacją na Halinę. Ona odłożyła ścierkę
i podeszła do mnie mówiąc:
- Sama go zapytaj. – nagle
poczułam jego perfumy. Wcześniej nie zauważyłam jego obecności. Bałam się
odwrócić. Bałam się spojrzeć mu w oczy. Po chwili jednak zrobiłam to. Spojrzałam
w jego szarobłękitne oczy. Zaschło mi w gardle. Nie mogłam ułożyć żadnego mądrego
zdania. – Zostawię Was. Porozmawiajcie. – powiedziała Halina i poszła do
Adasia.
- Wszystko słyszałeś? –
zdołałam wydukać tylko tyle. Nie mogłam znieść jego dobrych oczu. Nie
zasługiwałam na nie.
- Tak. – powiedział i podszedł
bliżej. Łzy zebrały mi się w oczach. Nie ukrywałam ich. Podniosłam głowę i
powiedziałam pewna siebie.
- Darek, ja … ja … nie wiem,
co mam robić. Wiem, że Cię straciłam. Wiem, że zniszczyłam wszystko. Jednak
będę walczyć. O Ciebie, o nas. O to, abyś dał mi jeszcze jedną szansę. Zrobię
wszystko, wszystko abyś mi wybaczył. Nienawidzisz mnie … i słusznie. Nie jestem
dumna ze swojego zachowania. Gdybym mogła cofnęłabym czas. – patrzyłam w jego
zatroskane oczy. Nagle zrobiłam coś, czego się nie planowałam. Spojrzałam mu
głęboko w oczy i pocałowałam. Ręce zarzuciłam mu za szyję i całowałam mocno,
namiętnie i z wielkim uczuciem. Chciałam mu pokazać, jak bardzo mi na nim
zależy. Nie był obojętny. Smakował moje usta jak za dawnych czasów. Nie chciałam,
aby mnie puszczał. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Nagle się ocknęłam
i odsunęłam. Nie powiedziałam nic tylko z opuszczoną głową i łzami w oczach
skierowałam się do drzwi. Było mi wstyd. Nie dość, że go oszukałam, to
zachowuje się w taki sposób. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Już wyszłam z kuchni,
gdy poczułam jak chwyta mnie za rękę. Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć w
jego słowa:
- Zostań.
- Po co? Nie mam szans. Przepraszam,
nie powinnam. – zauważyłam łzy w jego oczach. Pogładziłam go po policzkach.
Miał zimną, delikatną skórę. – Chciałam abyś wiedział jedno. Niezależnie od tego,
co postanowisz i jak się ułoży nasze życie zawsze będę Cię kochać.
- Po co? Jeszcze się pytasz?
Kocham Cię, Monika. Nie nienawidzę Cię. Byłem zły, wściekły nawet, ale co z
tego. Dalej jestem zły i nie wierze, że mogłaś mi to zrobić, jednak nie chcę
abyś ode mnie odchodziła. Jesteśmy rodziną.
- Darek, czy Ty siebie
słyszysz? Oszukałam Cię! Zdradziłam! Zawiodłam! Jako żona, jako matka. Nie
zasługuję na Ciebie. – nie miałam już siły.
- Wiem i za to powinienem Cię
zabić. Jednak za bardzo Cię kocham, aby dać Ci odejść.
- Kochanie! Obiecuje.
Obiecuje, że już nigdy Cię nie oszukam. Zawsze będę mówiła prawdę. Nigdy więcej
Cię nie zdradzę. Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Bo mam Ciebie. –
nic więcej nie powiedziałam tylko wtuliłam się w mojego męża. W te silne
ramiona, które tuliły mnie zawsze, kiedy tego potrzebowałam. Dziękowałam Bogu
za Darka. Teraz jestem przekonana, że to z Darkiem chcę się zestarzeć. Będę
robiła wszystko, aby zrekompensować mu te trudne dla nas dni. Jednak dzięki
temu wydarzeniu oboje jesteśmy silniejsi i przetrwamy wiele.
- Tej właśnie nocy poczęliśmy
Ciebie, kochanie. – powiedziałam i ucałowałam Julię w czoło.
- Musisz bardzo kochać Tatę.
Walczyłaś o niego. – powiedziała z dumą dziewczyna
- Twój tata jest bardzo mądrym
i dobrym człowiekiem. Każdy z nas popełnia błędy a prawdziwa mądrość kryje się
w próbie wybaczania. Długo odzyskiwałam jego zaufanie jednak wiedziałam, że było
warto. Pamiętaj córciu, nikt nie jest doskonały, ale tylko przy odpowiednim
mężczyźnie będziesz umiała powiedzieć, że wiesz, co to miłość. – zauważyłam, że
Darek stoi w drzwiach i słuchał mnie z zapartym tchem. Wiedziałam, że te słowa
sprawiają mu ogromną radość. – Teraz śpij. Jutro zadzwonisz do Kacpra i
pogadacie. Na pewno da się to rozwiązać. – podniosłam się z łóżka i udałam w
kierunku drzwi. Darek objął mnie czule i pocałował delikatnie. Poczułam się tak
wspaniale jak w dniu, kiedy się poznaliśmy. Jest to jednak historia na inną
opowieść.
K O N I E C