wtorek, 3 września 2013

"Odzyskany raj"


***
- To koniec. – powiedziałam do Marioli, i zakryłam twarz rękami. Łzy nie przestawały lecieć. Nie potrafię opisać jak się wtedy czułam. Stałam na ganku jej domu i zalana łzami nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Chciałam cofnąć czas. Chciałam naprawić to, co zepsułam, jednak nie wiedziałam jak to zrobić. Mój świat legł w gruzach, a ja nie umiałam go odbudować. Mariola spojrzała na mnie i szybko wciągnęła do domu. Była trzecia w nocy. Wiedziałam, że narobię jej problemu, ale nie miałam, dokąd iść. Ostatnią deską ratunku była ona. Gdy weszłam do salonu, opadłam bezwładnie na fotel, który stał przy ścianie. Nie zapaliłam światła. Nie chciałam, aby ktokolwiek widział moją twarz. Byłam wrakiem człowieka. Wszystkie emocje wypełzły ze mnie niczym robak z trupa. Chciałam krzyczeć. Chciałam umrzeć. Miałam mieszane uczucia. Mariola z zaspanymi oczami usiadła obok i delikatnie dotknęła mojego ramienia. Nic nie mówiła. Czekała. Czekała na moją reakcję.
- Co się stało? – zapytała po chwili. Nigdy wcześniej nie widziała mnie w takim stanie. Nie ukrywała, że cała ta sytuacja ją zmartwiła. Zmarszczyła opalone czoło i powtórzyła pytanie. – Co się stało?
- Jestem potworem. – powiedziałam zaciskając pięści. Wypowiedziałam je z zaciśniętym gardłem. Nie potrafiłam spojrzeć jej w oczy. Zaparło mi dech w piersiach.
- Monia, co się stało? Uspokój się. – zapytała zaspanym głosem. Widziałam w jej oczach narastającą frustrację, gdyż obudziłam ją o tak nieludzkiej porze.  
- Darek, wyrzucił mnie z domu. – powiedziałam cicho, ledwo słysząc własne słowa. Mariola otworzyła szerzej oczy niedowierzając.
- Co? Dlaczego? – usiadła bliżej i pogładziła mnie po ramieniu. Nie potrafiłam jej powiedzieć, że to wszystko moja wina. Nie potrafiłam spojrzeć w jej oczy, a co dopiero w swoje. Spojrzałam w okno i łzy popłynęły strumieniem. Nagle w drzwiach pokoju stanął Sławek. Zaintrygował go brak żony w łóżku i dziwne odgłosy dobiegające z salonu. Spojrzał zaspanymi oczami na mnie potem na Mariolę. Oczekiwał odpowiedzi. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Nawet na niego nie spojrzałam. Nie miałam odwagi. Mariola wstała i powiedziała coś do niego półszeptem. Nie zważając na moją obecność wrócił do sypialni wyraźnie zadowolony z odpowiedzi. Dalej siedziałam i zastanawiałam się, co teraz będzie. Jak ja to wszystko naprawię? Poczułam ukłucie w sercu. Brakowało mi tego ciepła, brakowało mi mojego męża. Gdybym wcześniej nie zgubiła po drodze rozumu nie doszłoby do tego wszystkiego. Mariola podeszła po chwili i podała mi kubek herbaty. Odmówiłam. Nie miałam na nic ochoty. Byłam rozbita. Usiadła obok mnie i rzekła zaciekawiona jednak wyraźnie zaspana.
- Połóż się, jutro mi wszystko opowiesz. Trzymaj. – i podała mi polarowy koc. Pożyczyłam jej spokojnej nocy i wróciła do łóżka do Sławka. Słyszałam, że rozmawiają o czymś przez chwilę.

 ***

Gdy spojrzałam na zegar wskazówki pokazywały za piętnaście czwartą. Nie mogłam zasnąć. Nie mogłam uporać się z myślami, które wciąż krążyły między Olivierem i Darkiem. Wciąż miałam przed oczami minę Darka. Jego wściekłe oczy. Nie dziwie mu się. Postąpiłabym dokładnie tak samo. Myślałam, co teraz z nami będzie? Jak potoczy się nasze życie? Czy wszystko będzie tak jak dawniej? Pewnie, że nie będzie. Ta historia zostanie w nas na zawsze. Na chwilę zmrużyłam oczy. Przed nimi miałam usta Oliviera. Po chwili jednak ukazała mi się twarz Darka. Jego zmarszczki przy oczach. Jego uśmiechnięte cudne usta. Nie mogłam zrozumieć, o co w tym chodzi. Nie umiałam opanować tych myśli. Wszystko mi się mieszało. 

***

Nastał ranek. Na zegarku była szósta z minutami. Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę, choć najchętniej obaliłabym litra. Nie miałam na nic siły. Zastanawiałam się, co ja powiem Marioli. Będzie pytała, co zrobił Darek? Będzie chciała wiedzieć, kim jest Olivier? Czy jestem gotowa na tego typu zwierzenia? Miałam mętlik w głowie. Gdy czekałam, aż zagotuje się woda zastanawiałam się jak się czuje Darek. Głupie pytanie. Czuł się paskudnie. Nie chciałam sobie nawet wyobrażać, co on sobie teraz o mnie myśli. Nie zapomnę jego spojrzenia, gdy zamykał przede mną drzwi. Nie zapomnę jego słów, jego rozczarowanej miny. Nigdy nie podejrzewałam go o takie zachowanie. Ból, gniew i żal miał wypisane na twarzy. Bolało mnie to strasznie. Nie miałam do niego pretensji, bo pewnie sama zachowałabym się podobnie. Zalałam herbatę i wróciłam do pokoju. Usiadłam w fotelu mamy, który stał w tym samym miejscu, w którym stal jak byłam dzieckiem. Brakowało mi jej. Ona na pewno powiedziałaby mi, co teraz zrobić. Spojrzałam ukradkiem na jej zdjęcie. Łzy pojawiły się w moich oczach błyskawicznie. Chciałam się teraz przytulić do Darka. Chciałam upaść przed nim na kolana i błagać o wybaczenie. Zrobiłabym wszystko, aby cofnąć czas. Żałowałam tego, co zrobiłam. Gdy tak siedziałam usłyszałam kroki, szybkie i delikatne. Mariola weszła do łazienki i usłyszałam szum lejącej się wody. Sławek leżał jeszcze w łóżku. Miał chyba wolny dzień. Pewnie zburzyłam wszystkie ich plany. Poczułam się jeszcze gorzej. Upiłam łyk czarnego płynu. Siedziałam cicho nie chcąc zawracać nikomu głowy. I tak narobiłam już wystarczająco dużo zamieszania.
- Już nie śpisz?
- Nie. – odparłam od niechcenia.
- Dobrze spałaś?– zapytała Mariola wycierając włosy. Miała rozbiegany wzrok, szukała czegoś.
- Dobrze. – skłamałam.
- Monia, wrócę za godzinę i wszystko mi opowiesz.
- Gdzie idziesz? – zapytałam odstawiając kubek. Wstałam i podeszłam bliżej.
- Mam wizytę u ginekologa. – spojrzała na mnie rozkojarzona.
- Aha. – nie pytałam o więcej, jednak zauważyłam, że Mariola oczekuje tego. Westchnęłam, więc cicho i odezwałam się ponownie. – Co? – zaliczyłam w myślach face palma.
- Nic, nic.
- Na którą masz wizytę?
- Poczekaj, poczekaj … - wyjęła notes z torebki i zamarła. Uśmiechnęła się figlarnie.
- No? – zapytałam obserwując jej minę.
- Jestem niemądra. Wizytę mam jutro.
- Ty Gapciu. – podeszłam do niej i spojrzałam na jej piękną twarz. Pamiętam jak była dzieckiem. Miała tyle pryszczy. Miała gęste brwi i krzywe zęby. Teraz widzę w niej piękną kobietę, wspaniałą żonę i pewnie wspaniałą matką. Chciałabym być jak ona. Nie mogłam powstrzymać łez. Wszystko we mnie pękło. Gładziłam ją po policzku. Była tak podobna do mamy. Miała jej oczy, jej usta.
- Monia, co się dzieje? Chodź. – chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła na kanapę. Wtedy nie wytrzymałam.
- Zdradziłam Darka. – powiedziałam jednym tchem. Nie patrzyłam na nią. Było mi niezmiernie wstyd.
- Co?! – była w szoku. Ja też, że powiedziałam to tak szybko, bez zająknięcia.
- To wszystko wymknęło mi się spod kontroli.
- Z kim? Nie mogę uwierzyć. Ty? – nie dowierzała w moje słowa. Ja też chciałam, aby to był głupi sen.
- Z Oliverem.
- Kim jest Olivier? To ten lekarz ze szpitala? – spojrzałam na nią wystraszona. Skąd wiedziała, kim jest Olivier? Musiałam jej powiedzieć, ale za żadne skarby nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy to zrobiłam.
- Tak. – oparłam i opuściłam głowę. Czekałam aż na mnie na wrzeszczy. Czekałam aż powie mi to, co powiedział mi Darek. W uszach wciąż dźwięczały mi jego słowa i jego załamany głos.  Kochałam męża, naprawdę go kochałam. Nie mogę sobie wybaczyć tego, że tak bardzo go zraniłam.
- Czemu to zrobiłaś? Nie kochasz już Darka? – była wyraźnie zaciekawiona.
- Kocham go. Kocham go jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie potrafiłam docenić, jakiego mam wspaniałego męża. Jestem szmatą nikim więcej. Stało się to od tak. Nie wiem, czemu. – nie wycierałam już łez.  
- Opowiedz jak to się zaczęło. – Mariola szerzej otworzyła oczy i świdrując mnie wzrokiem czekała na opowieść. Westchnęłam głośno i zaczęłam mówić. Łzy, co rusz oblewały policzki.
- Wszystko zaczęło się parę miesięcy temu. Jak zwykle sprzątałam salę, kiedy usłyszałam trzask drzwi do gabinetu. Wystraszyłam się i poszłam sprawdzić, co się stało. Gdy weszłam do środka zauważyłam Oliviera. Siedział przy biurku i coś skrupulatnie notował. Nie zauważył mnie. – tu spojrzałam na siostrę. Nie mówiła nic. Wpatrywała się jedynie w moje czerwone już oczy. Przez cały czas trzymała mnie za rękę. – Podeszłam bliżej. Zauważyłam gniew na jego twarzy. Miał rozczochrane włosy i mokre ręce, co znaczyło, że właśnie skończył operować. Chciałam się dowiedzieć, co się stało, jednak odruchowo zaczęłam zamiatać. Nagle odezwał się do mnie tym grubym, wibrującym głosem. Zamarłam. Był bardzo przystojny. Miał coś takiego w oczach, że mogłam w nie patrzeć godzinami. Zapomniałam wtedy, że mam męża. – skarciła się za to. – Okazało się, że pacjent, którego właśnie operował zmarł mu na stole. Wiem, jaki to był dla niego cios. Zawsze, gdy umierał mu pacjent przeżywał to tak jakby zmarł mu ktoś bliski. Przez kilka dni chodził przybity, smutny, zgarbiony. Chciałam mu pomóc. Chciałam być przy nim. Wspierać go. Zawsze mieliśmy dobry kontakt. Nie traktował mnie nigdy z góry. Wiele razy, gdy mieliśmy razem „służbę” to potrafiliśmy długo rozmawiać. Wiele razy zapraszałam go do domu, na obiad czy aby zbadał Darka. Byliśmy bardzo zżyci. Darek był o niego zazdrosny, o czym mi notorycznie mówił. Ja nie chciałam słuchać tego, bo Olivier był dla mnie jak starszy brat. Zawsze mogłam przyjść do niego po pomoc. – tu urwałam. Zaczęłam się zastanawiać, co to wszystko znaczy? Jaki to ma wpływ na moje życie?
- Kiedy to się stało? – drążyła Mariola. Zastanawiałam się jak to zacząć. Jak powiedzieć jej to, co ukrywałam przed mężem tyle czasu.
- Właściwie spałam z nim raz. Jeden jedyny raz. Było wtedy późno i już miałam się zbierać do domu. Rozmawialiśmy i nagle poczułam, że chcę go pocałować. Tak nagle. Nigdy wcześniej nie myślałam o nim w takiej kategorii. Przecież ja miałam męża, wspaniałego męża. Jego traktowałam jak brata. Mimo to zrobiłam to. Pocałowałam go. Nie wiem, co mną kierowało. Właściwie to wiem. Pożądanie. Wiele razy wyobrażałam sobie, że jego silne a zarazem delikatne dłonie błądzą po moim ciele. Jak ustami muska mój brzuch. Zdziwił się moim zachowaniem jednak nie odmówił. Zaczął mnie całować. Tak czule, namiętnie. Zaczął dotykać mojej szyi, moich piersi. Pieścił je. Był taki namiętny, a zarazem taki delikatny. I stało się. Kochaliśmy się w jego gabinecie. – przypomniałam sobie tą chwilę. Chwilę jak poczułam falę rozkoszy na całym ciele. Nie myślałam wtedy o Darku. Nie zastanawiałam się nad tym gdzie jest, co robi. Liczył się tylko Olivier. Gdy wróciłam do domu i zobaczyłam jak Darek bawi się z Adamem to poczułam się strasznie. Poczułam nienawiść do siebie, do Oliviera. Nie rozumiałam jak mogłam zdradzić Darka. Zawsze był ze mną. Zawsze mi pomagał, nigdy nie narzekał. Nie bił mnie, kochał taką, jaką byłam. Ja jednak postanowiłam przespać się z innym. Nie wiem, co ja sobie myślałam. Bzdura, ja nie myślałam. – zakryłam twarz rękami i rozpłakałam się na dobre. Wciąż miałam przed oczami Adasia jak patrzył na mnie swoimi małymi oczkami. Przytulony do ojca płakał.
- Jak Darek się o tym dowiedział? – widziałam na twarzy Marioli zażenowanie jednak nie chciała tego pokazywać. Znałam ją bardzo dobrze i wiedziałam, kiedy jest zła, kiedy się cieszy.  
- Sama mu powiedziałam. Nie mogłam dłużej udawać, że nic się nie stało. Nie umiałam zasnąć bez myśli jak bardzo go skrzywdziłam. Męczyło mnie to. Ciągłe poczucie obłudy wobec siebie, wobec Darka. Czułam się winna. Byłam winna. Za każdym razem, kiedy kochałam się z mężem wiedziałam, że postąpiłam nieuczciwie i że on nigdy by mi tego nie zrobił. Nie potrafiłam dłużej go okłamywać. Nie mogłam dłużej okłamywać siebie. Ten sekret był jak cierń, który wbija się w serce coraz głębiej, za każdym razem jak mnie całował. Fakt nie spałam więcej z Olivierem, ale zdarzały się nam pocałunki. Bardzo namiętne i gdybym pozwoliła na to, aby emocje mną rządziły doszłoby do czegoś więcej. A tego nie chciałam. Już raz na to pozwoliłam i wyszło jak zwykle.
- Jak to? Nie bałaś się? – zapytała otwierając szerzej oczy.
- Oczywiście, że się bałam. Wiedziałam, że mnie znienawidzi. Miałam jednak cichą nadzieję, że mnie nie zostawi. Jednak doskonale go rozumiem. Boże, co ja zrobiłam? – płakałam.
- Kiedy to zrobiłaś? – nie patrzyłam na nią. Nie mogłam znieść tego świdrującego wzroku. Wstałam i podeszłam do okna. Spojrzałam w niebo. Chmury zakryły je całkowicie. Po chwili na szybie pokazały się krople deszczu. Westchnęłam i nie odrywając wzroku od nieba powiedziałam:
- Wczoraj. – opuściłam wzrok. Utkwiłam je w podłodze. Nie mogłam wyrzucić wspomnień z tego dnia.
- Dopiero wczoraj?
- Miałam w ogóle mu tego nie mówić. Miałam zabrać tą tajemnicę do grobu. Nie mogłam jednak żyć w kłamstwie. Zawsze, gdy wracałam zmęczona z pracy witał mnie ciepłym słowem, całował mnie zawsze z wielką miłością. Kochał się ze mną a ja wciąż miałam wyrzuty sumienia, że tak go oszukuje. Kiedy patrzyłam na syna wiedziałam, że gubię się w tym wszystkim. Straciłam go. Teraz dopiero dotarło do mnie, kogo straciłam. Drugiego takiego faceta jak Darek nie znajdę! Nigdy! Umrę, jako samotna zdrajczyni! – moje krzyki obudziły Sławka, który zły wyszedł z pokoju. Nie przepadał za mną. Zawsze ma rodzinnym obiedzie siadał do mnie tyłem i udawał, że mnie nie ma. Nie rozmawiał ze mną. Nie rozumiałam nigdy jego zachowania. Nie miał powodu, aby mnie nie lubić, gdyż nigdy niczego złego mu nie zrobiłam. Mariola wyjrzała na korytarz i uspokoiła mnie, że Sławek szykuje się do pracy. Wiedziałam, że kłamała. Umiałam wyczuć zachowanie ludzi, a zwłaszcza swojego szwagra. Nie skomentowałam tego i powiedziałam do Marioli:
- Co Ty byś zrobiła na moim miejscu? – wiedziałam, że to pytanie nie było zbyt odpowiednie. Jednak padło i nie mogłam tego cofnąć.
- Nie wiem. Jednak tak jak teraz o tym myślę to pewnie zrobiłabym to samo, co Ty. – wiedziałam, że to pytanie przysporzyło jej problemu. Nie umiałam darować sobie jednak myśli, że jest za młoda. Jednak wiek nie ma tu nic do rzeczy. Jestem młoda, a spowodowałam, że moje życie wali się tak szybko.
- Zostanę u Was do jutra, dobrze? Potem pojadę do hotelu. – powiedziałam unikając wzroku siostry.
- Monia, to jest Twój dom. Nie pójdziesz do żadnego hotelu, nie żartuj. – oburzyła się Mariola.
- Ale Sławek … - chciałam coś powiedzieć jednak ugryzłam się w język.
- Nim się w ogóle nie przejmuj. – zdawała sobie sprawę, w jakich żyjemy relacjach. Nie pochwalała tego. Próbowała wielu sztuczek, aby zbliżyć nas do siebie. Nadajemy na różnych falach i nie da się tego zmienić. Nie będziemy wchodzić sobie w drogę.
- Dziękuję, kochanie. – powiedziałam cicho i przytuliłam się do niej. Bardzo brakowało mi ciepłego uścisku.

***

Minęło kilka dni. Włączyłam komputer, aby zająć się pracą jednak nie mogłam się na niczym skupić. Obok mnie leżał telefon. Podniosłam go i w liście kontaktów znalazłam numer Darka. Wiedziałam, że nie chce ze mną rozmawiać. Byłam pewna, że gdy zobaczy moje zdjęcie na wyświetlaczu nie odbierze. Miałam tylko nadzieję, że po tym wszystkim zobaczę jeszcze synka. Nie darowałabym sobie, gdybym nie mogła oglądać jak rośnie. Po chwili zawahania zadzwoniłam do męża. Serce biło mi tak szybko jak nigdy. W ustach poczułam suchość jednak nie było odwrotu. Odczekałam pięć sygnałów i już miałam się rozłączać, gdy usłyszałam jego głos. Był inny niż zwykle. Smutny, cichy. Wiedziałam, że jest z nim źle. Wstałam z fotela i podeszłam do okna. Nie miałam odwagi się odezwać jednak po chwili wyjąkałam do słuchawki:
- Cześć. – bałam się. Nie potrafiłam ułożyć szybko żadnego logicznego zdania. Każde słowo natychmiast ginęło w czeluściach różnych myśli. Nie wiedziałam, co powiedzieć. – Proszę, nie rozłączaj się. – łzy zebrały mi się w kącikach oczu.
- Słucham? – zapytał ozięble. Słyszałam jak z każdym moim słowem pęka mu serce. A może to było moje.
- Nie zajmę Cię długo. Jak się czuje Adaś?
- Dobrze. Zawiozłem go do mamy. Jestem w pracy. – wiem, że kłamał. Słyszałam w słuchawce szum uliczny jednak nic nie powiedziałam.
- Mogę go zobaczyć? – nastała krępująca cisza. Zastanawiał się czy chce mnie widzieć. Po chwili jednak rzekł:
- Tak. – wyczułam, że mówi to z ciężkim sercem. Wiedział jednak, że nie może mi zabronić widywać się z dzieckiem.
- O której będziesz w domu? – zapytałam poddenerwowana.
- Przyjdź wieczorem. Muszę kończyć. – nie pozwolił mi powiedzieć słowa, gdyż rozłączył się. Gdy usłyszałam ten dźwięk, upadlam na podłogę i zaczęłam wyć. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo kochałam Darka. W jego głosie słyszałam ból, żal, zrezygnowanie. Bolało mnie całe ciało. Nie mogłam przestać płakać. Wtedy po raz pierwszy zrozumiałam, że moje życie bez Darka jest nic nie warte. Tylko on widział we mnie kobietę. Kochał moje ciało takie, jakie było. Dał mi wspaniałego syna. Dał mi dom, ciepło. Był moim szczęściem. Pokochał moje dziwactwa i to on był przy mnie, kiedy najbardziej tego potrzebowałam. Nie potrafiłam tego wcześniej docenić. Byłam głupia. Nienawidziłam siebie ze wszystkich sił. Siedziałam na podłodze i płakałam, gdy podszedł do mnie Sławek. Po raz pierwszy od wielu lat ukucnął przede mną i pomógł mi wstać. Zdziwiłam się. Podał mi chusteczkę i zapytał wyraźnie zmartwiony:
- Co się dzieje, Monika? – Mariola mu powiedziała. Wytarłam oczy i wydmuchując nos zbierałam myśli. Nie mogłam przestać gapić się na Sławka. Dokładnie, gapić. Moje oczy omal nie wyskoczyły z orbit. Speszył się moim zachowaniem i cofnął się.
- Wszystko spieprzyłam! Wszystko zniszczyłam! – płakałam dalej. Zauważyłam kontem oka, że w drzwiach stoi Mariola. Przypatrywała się mojemu zachowaniu. Miała poważną minę.
- Będzie dobrze. – powiedział Sławek poklepując mnie po ramieniu. – Musisz z nim porozmawiać.
- I co to zmieni? Nie jest to takie proste. Najlepiej będzie jak wyjadę. – spojrzałam w kierunku siostry.
- Chcesz zostawić Darka? A Adam? Pomyślałaś o nim? – powiedziała Mariola wyraźnie poruszona moimi słowami.
- Nie chce. Dobrze o tym wiesz. Jednak nie mam wyjścia. Darek mi nie wybaczy.
- Tak łatwo się poddasz? Walcz. Zrobiłaś źle, ale to nie powód abyście nie mogli być razem. Kochacie się. Nie mów mi, że robisz to dla niego. On jest załamany, ale skąd wiesz, że nie chce abyś wróciła? Skąd wiesz, że Ci nie wybaczy? Oczywiście minie sporo czasu aż ponownie Ci zaufa. Nie uciekaj. Staw temu czoło. – mieli rację. Nie mogłam, zostawić syna, męża, domu. Mimo tego, co zrobiłam chciałam to wszystko naprawić. Myśli w mojej głowie były tak różne, że odruchowo krzyknęłam:
- Dla Was wszystko jest takie proste! Ja nie mam siły, jestem za słaba! – wybiegłam z domu. Musiałam pobyć sama i poukładać sobie myśli od nowa. Gdy wychodziłam widziałam minę Marioli. Była zszokowana moimi słowami.
                Szłam przed siebie i myślałam. Mariola miała rację. Musze pokazać Darkowi, że zależy mi na nim. Muszę udowodnić, że jest dla mnie najważniejszy. Nagle na mojej drodze wyrósł Olivier. Gdy go zobaczyłam zamarłam. Miałam sine usta, czerwone oczy i potargane, tłuste włosy. Spojrzał na mnie. Coś do mnie mówił, jednak nie mogłam zrozumieć jego słów. Szumiało mi w głowie. Otworzyłam szerzej oczy i próbowałam nadążyć za jego mową. Po chwili, gdy zauważył, że nie jest ze mną najlepiej złapał mnie za nadgarstek i zmierzył tętno.
- Co Ty robisz? – odparłam i wyrwałam mu rękę.
- Monika, co się dzieje? – zapytał zmartwiony.
- Nic. Wszystko w porządku. – odparłam od niechcenia.
- Właśnie widzę. Chcesz pogadać?
- Nie chce! Nie chce gadać z Tobą o niczym! – krzyknęłam
- Hej, co jest?
- Przepraszam. Darek wyrzucił mnie z domu. Powiedziałam mu.
- O czym? – wkurzyłam się.
- Jak to, o czym?! O nas. O tym, że go zdradziłam! Z Tobą!
- Aha. – zrobił dziwną miną.
- Moje życie jest skończone i nasz romans też.
- Monia, ale my nie mamy żadnego romansu. – powiedział spokojnie. Wiedziałam o tym doskonale. Poczułam się jeszcze gorzej.
- Wiem. To była jedna noc. Zostaw mnie. – poszłam przed siebie. Oczy miałam zamglone od łez. Odchodząc widziałam tylko Oliviera, jak stał i obserwował moje rozsypane ciało. Chciałam zapaść się pod ziemię. Nie mogłam zapomnieć jego oczu. Patrzył na mnie tak czule. - Jesteś głupia Monika. Opanuj się! – krzyczałam.

***

Szłam długą ulicą, gdy zdałam sobie sprawę, że jestem blisko domu. Mimowolnie poszłam w tamtą stronę. Miałam jeszcze kawałek, więc szłam ocierając głowę z deszczu. Byłam cała mokra i zmarznięta do szpiku kości. Pomyślałam, że to kara boska, za moją zdradę. Gdy weszłam na posesję zauważyłam w oknie mamę Darka. Na rękach trzymała Adasia a on śmiał się wniebogłosy. Wiedziałam, że gdy wejdę do środka zaleje mnie morzem pytań. Miałam tylko nadzieję, że nie zna powodu naszej rozłąki. Stałam tak przez dłuższą chwilę. Trzymałam rękami ogrodzenie i wpatrywałam się w okno. Nagle poczułam za plecami nadjeżdżający samochód. Odwróciłam się i zobaczyłam czarnego opla. Za kierownicą siedział poważny Darek. Zauważył mnie. Zaparkował samochód i nic nie mówiąc otworzył mi furtkę. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Chciała go przytulić, chciałam go pocałować. Czułam jego zapach. Chciałam, aby mi wybaczył. Zdałam sobie sprawę, że muszę o niego zawalczyć. Muszę mu pokazać, że jest dla mnie ważny i nie poddam się tak łatwo. Przypomniały mi się słowa Marioli. Dopiero teraz zrozumiałam ich sens.
- Czemu nie weszłaś do środka? – zapytał nie patrząc na mnie.
- Czekałam na Ciebie. – wydukałam przez zaciśnięte zęby. Było mi strasznie zimno. Po kilku minutach spojrzał na mnie. W jego oczach nie było gniewu, był za to żal i smutek. Pomyślałam, że mam szansę odzyskać jego zaufanie.
- Mama zajmuje się Adasiem. – powiedział wyciągając zakupy z bagażnika. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Zamknął samochód i poszedł do domu. Otworzył drzwi i czekał aż wejdę. – Wejdź, bo zamarzniesz. – powiedział czule. To był mój Darek. Kochany i czuły, a ja durna oszukiwałam go od tak długiego czasu. Zrobiłam to, co powiedział. Wchodząc do domu otarłam się o jego tors. Uśmiechał się lekko, ale nic nie powiedział. Weszłam do domu i poczułam pudrowy zapach perfum Haliny. Darek wyminął mnie w przejściu i wchodząc do kuchni powiedział do syna:
- Mam dla Ciebie niespodziankę. – uśmiechnął się, gdy zauważył minę dziecka. Nasze spojrzenia znowu się spotkały. Stałam cicha i speszona jakbym weszła do obcego domu. Usłyszałam radosny śmiech Adama i nagle poczułam jak wtula się we mnie. Podniosłam go i ucałowałam. Kątem oka zauważyłam jak Darek wchodzi na półpiętro.
- Mama, gdzie byłaś? – zapytał Adaś. I jak teraz powiedzieć dziecku prawdę? Nie zrozumie.
- Nie ważne gdzie byłam, kochanie. Ważne, że jestem teraz z Tobą i że nigdy, ale to przenigdy Cię nie zostawię. – łzy zebrały się w kącikach oczu. Dziecko automatycznie zauważyło to i zapytało:
- Mamusiu, czemu płaczesz? – czteroletnie dziecko pyta mnie o to, co się stało. Co ja mam powiedzieć? Weszłam do kuchni, aby przywitać się z Haliną. Bałam się jej reakcji, jednak musiałam z kimś porozmawiać.
- Witaj mamo. – bałam się tak ją teraz nazywać.
- Witaj, kochanie. – odparła radośnie. Zdziwiłam się. Byłam pewna, że przepędzi mnie z domu, wyzywając od suk. Ucałowałam synka i odstawiłam go. Pobiegł do pokoju obok i zaczął bawić się klockami. Halina wypakowywała torby i nie mówiła nic. Przeraziła mnie ta cisza. Podeszłam, więc do niej i powiedziałam:
- Mama wie. – ona jedynie skinęła głową i nawet na mnie nie spojrzała. Czułam od niej powagę. Bałam się odezwać. Nagle odwróciła się do mnie i powiedziała lekko zdyszana:
- Co teraz zamierzasz? – miała do mnie żal. Nie musiała nic mówić. Wszystko widziałam w jej oczach.
- Muszę odzyskać Darka. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo go kocham. Nie potrafiłam docenić tego, co dla mnie robi. Byłam samolubna. Gdy zdałam sobie sprawę, że go straciłam, wszystko we mnie pękło. – ona tylko stała i słuchała. Miała poważną minę. Bałam się jednak mówiłam dalej. – Zrobię wszystko, aby ponownie mi zaufał, aby ponownie mnie pokochał. Niczego bardziej nie chce od jego wybaczenia. – łzy nie przestawały lecieć. Zimno, które przeszyło moje ciało było lepsze niż myśl o tym, że na zawsze mogę stracić ukochanego mężczyznę. Opuściłam głowę i otarłam łzy. – Co mam robić? – zapytałam spoglądając z desperacją na Halinę. Ona odłożyła ścierkę i podeszła do mnie mówiąc:
- Sama go zapytaj. – nagle poczułam jego perfumy. Wcześniej nie zauważyłam jego obecności. Bałam się odwrócić. Bałam się spojrzeć mu w oczy. Po chwili jednak zrobiłam to. Spojrzałam w jego szarobłękitne oczy. Zaschło mi w gardle. Nie mogłam ułożyć żadnego mądrego zdania. – Zostawię Was. Porozmawiajcie. – powiedziała Halina i poszła do Adasia.
- Wszystko słyszałeś? – zdołałam wydukać tylko tyle. Nie mogłam znieść jego dobrych oczu. Nie zasługiwałam na nie.
- Tak. – powiedział i podszedł bliżej. Łzy zebrały mi się w oczach. Nie ukrywałam ich. Podniosłam głowę i powiedziałam pewna siebie.
- Darek, ja … ja … nie wiem, co mam robić. Wiem, że Cię straciłam. Wiem, że zniszczyłam wszystko. Jednak będę walczyć. O Ciebie, o nas. O to, abyś dał mi jeszcze jedną szansę. Zrobię wszystko, wszystko abyś mi wybaczył. Nienawidzisz mnie … i słusznie. Nie jestem dumna ze swojego zachowania. Gdybym mogła cofnęłabym czas. – patrzyłam w jego zatroskane oczy. Nagle zrobiłam coś, czego się nie planowałam. Spojrzałam mu głęboko w oczy i pocałowałam. Ręce zarzuciłam mu za szyję i całowałam mocno, namiętnie i z wielkim uczuciem. Chciałam mu pokazać, jak bardzo mi na nim zależy. Nie był obojętny. Smakował moje usta jak za dawnych czasów. Nie chciałam, aby mnie puszczał. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Nagle się ocknęłam i odsunęłam. Nie powiedziałam nic tylko z opuszczoną głową i łzami w oczach skierowałam się do drzwi. Było mi wstyd. Nie dość, że go oszukałam, to zachowuje się w taki sposób. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Już wyszłam z kuchni, gdy poczułam jak chwyta mnie za rękę. Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć w jego słowa:
- Zostań.
- Po co? Nie mam szans. Przepraszam, nie powinnam. – zauważyłam łzy w jego oczach. Pogładziłam go po policzkach. Miał zimną, delikatną skórę. – Chciałam abyś wiedział jedno. Niezależnie od tego, co postanowisz i jak się ułoży nasze życie zawsze będę Cię kochać.
- Po co? Jeszcze się pytasz? Kocham Cię, Monika. Nie nienawidzę Cię. Byłem zły, wściekły nawet, ale co z tego. Dalej jestem zły i nie wierze, że mogłaś mi to zrobić, jednak nie chcę abyś ode mnie odchodziła. Jesteśmy rodziną.
- Darek, czy Ty siebie słyszysz? Oszukałam Cię! Zdradziłam! Zawiodłam! Jako żona, jako matka. Nie zasługuję na Ciebie. – nie miałam już siły.
- Wiem i za to powinienem Cię zabić. Jednak za bardzo Cię kocham, aby dać Ci odejść.
- Kochanie! Obiecuje. Obiecuje, że już nigdy Cię nie oszukam. Zawsze będę mówiła prawdę. Nigdy więcej Cię nie zdradzę. Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Bo mam Ciebie. – nic więcej nie powiedziałam tylko wtuliłam się w mojego męża. W te silne ramiona, które tuliły mnie zawsze, kiedy tego potrzebowałam. Dziękowałam Bogu za Darka. Teraz jestem przekonana, że to z Darkiem chcę się zestarzeć. Będę robiła wszystko, aby zrekompensować mu te trudne dla nas dni. Jednak dzięki temu wydarzeniu oboje jesteśmy silniejsi i przetrwamy wiele.
- Tej właśnie nocy poczęliśmy Ciebie, kochanie. – powiedziałam i ucałowałam Julię w czoło.
- Musisz bardzo kochać Tatę. Walczyłaś o niego. – powiedziała z dumą dziewczyna
- Twój tata jest bardzo mądrym i dobrym człowiekiem. Każdy z nas popełnia błędy a prawdziwa mądrość kryje się w próbie wybaczania. Długo odzyskiwałam jego zaufanie jednak wiedziałam, że było warto. Pamiętaj córciu, nikt nie jest doskonały, ale tylko przy odpowiednim mężczyźnie będziesz umiała powiedzieć, że wiesz, co to miłość. – zauważyłam, że Darek stoi w drzwiach i słuchał mnie z zapartym tchem. Wiedziałam, że te słowa sprawiają mu ogromną radość. – Teraz śpij. Jutro zadzwonisz do Kacpra i pogadacie. Na pewno da się to rozwiązać. – podniosłam się z łóżka i udałam w kierunku drzwi. Darek objął mnie czule i pocałował delikatnie. Poczułam się tak wspaniale jak w dniu, kiedy się poznaliśmy. Jest to jednak historia na inną opowieść.

K O N I E C